Na otwarciu Polski na pracowników ze Wschodu zyskują gospodarka, przedsiębiorcy i rodziny. Babciami zajmują się panie ze Wschodu, owoce zbierają Ukraińcy, których sporo też na budowach. Konkurencja większa, jest taniej, a Polacy mniej wydają na usługi
. Teraz czas na kolejny krok – naturalizację przybyszów ze Wschodu. Leży to w naszym interesie, bo w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, a Ukraińcy i Białorusini są nam bliscy kulturowo. Póki chcą przyjeżdżać, powinniśmy zachęcać ich do osiedlania się w Polsce. Już konkurujemy o nich z Rosją czy Kazachstanem.
Niestety nikt w sposób przemyślany nie zajmuje się u nas polityką migracyjną, a żeby stać się Polakiem, trzeba przejść drogę przez mękę. Nie zabiegamy nawet o powroty rodaków, którzy wyjechali po 2004 roku. To błąd. Australia np. ściąga do siebie zdolnych studentów, zyskując cennych obywateli.
Łatwo jest wyeksportować bezrobocie do Wielkiej Brytanii. Trudniej zadbać o demograficzny rozwój. Jeśli niewiele robimy, aby zachęcić Polaków do posiadania dzieci, chociaż naturalizujmy pracowitych Ukraińców.