Sprawa zwolnienia Grażyny Szapołowskiej z Teatru Narodowego w Warszawie to nie tylko ciekawostka rodem z plotkarskiego portalu. Ukazuje, jakie problemy ze stosowaniem skostniałego prawa pracy będziemy mieć w przyszłości. Nie tylko wobec artystów, ale także tzw. wolnych strzelców lub wysokiej klasy specjalistów.
W sobotę Szapołowska miała zagrać w „Tangu” Mrożka na deskach Teatru Narodowego, ale spektakl odwołano z powodu jej nieobecności. Autor „Wesela w Atomicach” napisałby, że magister sztuki z doświadczeniem scenicznym zatrudniony na etacie w placówce kulturalnej wysokiego szczebla nie stawił się tego dnia pracy. Dyrektor artystyczny tejże placówki odwołał widowisko i dokonał wypowiedzenia mu umowy.
Cała sprawa nasuwa jednak więcej refleksji rodem ze sztuk Mrożka. Warto zadać sobie pytanie, czy ustawodawca może w ogóle utrzymać zatrudnianie artystów w ryzach prawnych procedur. Problem ten dostrzegł resort kultury i przygotował projekt zmian w przepisach, które mają uporządkować ich zatrudnianie. Skoro artyści pracują na etatach np. w teatrze, to dyrektor tej placówki powinien mieć prawo do decydowania o tym, czy zwolni aktora czy tancerza z uczestnictwa w spektaklu, po to aby mógł występować gdzie indziej. To nie zamach na wolność artystyczną, skoro aktorzy czy tancerze sami decydują się na podpisywanie umów z placówkami artystycznymi i pobierają od nich wynagrodzenie.
Warto jednak zadać sobie pytanie, czy nie tylko artyści, ale także wysoko wykwalifikowani specjaliści lub tzw. wolni strzelcy w ogóle powinni być obejmowani rygorami prawa pracy. Bo czy zasadne wydaje się obejmowanie przepisami o ośmiogodzinnym tygodniu pracy lub dobie pracowniczej np. tancerza scenicznego lub wysoko wykwalifikowanego informatyka. Czy nie wynagradza się ich za jakość świadczonych usług, a nie odpracowanie codziennie ośmiu godzin od 9 do 17.
Ten problem zauważyła Komisja Europejska. Jeszcze w ubiegłym roku zainicjowała przegląd unijnej dyrektywy o czasie pracy. W wydanym w tym celu komunikacie (skierowanym m.in. do organizacji pracodawców i związków zawodowych) podkreśliła, że należy rozważyć czy wysokiej klasy specjaliści powinni być zatrudniani na takich samych zasadach jak pozostali pracownicy. Bruksela podkreśla, że może być to trudne, chociażby dlatego, że osoby te często same unikają zatrudnienia zgodnie z przepisami, bo bardziej zależy im na swobodzie związanej z wyborem miejsca zatrudnienia niż na ochronnej funkcji przepisów prawa pracy.
Póki co i artyści, i specjaliści muszą jednak sami sobie radzić z uwierającym ich prawem pracy. Zanim projekt zmian dyrektywy zostanie uchwalony, może upłynąć nawet kilka lat. O unijnej biurokracji Mrożek też mógłby bowiem napisać niejedną sztukę.