Wyposażone i dobrze działające miejsca zostaną zamknięte z powodu krótkowzroczności urzędników
Do kanonu urzędniczych absurdów w Unii Europejskiej weszły już wytyczna mierzenia krzywizny banana czy uznanie ślimaka za rybę śródlądową. Nasz rodzimy pomysł na absurd to tworzenie od podstaw przedszkoli za pieniądze z UE tylko po to, by po dwóch latach je zamknąć.
W najbliższym czasie zamknięta może być nawet połowa z ponad 2 tys. punktów przedszkolnych utworzonych od 2009 r. dzięki programowi PO KL. Powód – kończą się pieniądze z Brukseli. A te, dzięki którym przedszkola powstały, urzędnicy przekazali gminom bez zobowiązania do dalszego finansowania utworzonych obiektów. Rozdano więc około 1 mld zł na urządzenie, umeblowanie i działalność punktów przedszkolnych ze świadomością, że za 2 – 3 lata trzeba będzie je zamknąć.
Uderzająca jest nie tylko krótkowzroczność urzędników, ale także totalny brak spójnego działania administracji publicznej najwyższego szczebla. Przedszkola tworzone za unijne dotacje będą likwidowane w roku, w którym decyzją tego rządu pięciolatki mają obowiązkowo rozpoczynać wychowanie przedszkolne, czyli zerówkę. I w krytycznym momencie, gdy dwa roczniki dzieci będą zaczynać zerówki, zabraknie pieniędzy na dalsze prowadzenie nawet tysiąca punktów przedszkolnych. Można było to przewidzieć i tak podzielić środki z PO KL, aby najwięcej pieniędzy trafiło do gmin właśnie w najbliższych dwóch latach (czyli gdy dokończona zostanie reforma systemu oświaty). Ministerstwo Edukacji Narodowej nie dołoży się do uratowania tych placówek, bo za pozostałe w jego dyspozycji środki unijne przeprowadza projekty badawcze, na przykład... dotyczące rozwoju metodologii wskaźnika edukacyjnego wartości dodanej.
Brak wyobraźni urzędników odczują na własnej skórze rodzice. Jeśli chcą, by ich dzieci nadal chodziły do tych samych, dobrze wyposażonych i położonych blisko domu przedszkoli, muszą zakładać np. stowarzyszenia i przejmować placówki. Podobnie jak UE teraz oni muszą wyręczyć rząd w obowiązku prowadzenia miejsc edukacji i opieki nad najmłodszymi. Bo jak się okazało, problemy przedszkolaków wyraźnie przerosły możliwości rządzących.