Posłowie i senatorowie coraz częściej traktują Trybunał Konstytucyjny jako trzecią izbę parlamentu, która ma naprawiać ich błędy. Beztrosko przyjmują ustawy, które mają przejść, bo tak chce partia, nawet jeśli istnieje poważna groźba, że są one niekonstytucyjne. Tak stało się w przypadku ustanowienia dnia wolnego w Trzech Króli. W ciągu niecałego miesiąca od uchwalenia ustawy w tej sprawie do TK wpłynął już jeden wniosek o zbadanie jej zgodności z konstytucją, a drugi ma do niego trafić w przyszłym tygodniu.
Gdyby wyborcy mogli przyjrzeć się pracom ich reprezentantów nad choćby jednym projektem ustawy, możliwe że zagłosowaliby na kandydatów, którzy rzeczywiście czują odpowiedzialność, jaką niesie ze sobą funkcja posła czy senatora. – To się naprawi w drugim czytaniu, to w Senacie, a to niech sprawdzi sobie Trybunał Konstytucyjny – tak o bublach legislacyjnych podczas prac w Sejmie mówią parlamentarzyści. Dzieje się tak, bo stanowienie jasnego i zgodnego z konstytucją prawa coraz częściej ustępuje miejsca doraźnym interesom partyjnym. Tak stało się w przypadku ustawy przywracającej wolne w Trzech Króli, która przy okazji zwolniła też pracodawców z obowiązku oddawania pracownikom wolnego w innym terminie, jeśli święto wypadnie w ich dzień wolny (np. sobotę). Jeszcze przed ostatecznym uchwaleniem przygotowanych przez klub PO przepisów Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu ostrzegało, że są one niezgodne z konstytucją. Przeciwne jej uchwaleniu w obecnym kształcie były zarówno organizacje pracodawców, jak i związki zawodowe (sic!). Było jasne, że ustawa jest niezgodna z konkordatem, dotychczasowym orzecznictwem Sądu Najwyższego oraz konstytucyjną zasadą równości i demokratycznego państwa prawnego.
Ale w roku wyborczym parlamentarzyści chcieli zrobić prezent dla elektoratu w postaci dodatkowego dnia wolnego i udało się. Ustawę uchwalono. A to, że przy okazji wywrócili do góry nogami cały system rozliczania czasu pracy, a wielu pracowników w rzeczywistości będzie mieć mniej dni wolnych od pracy, a nie więcej, niewiele ich obchodzi. To już przecież nie ich problem. Niech nad interpretacją ich beztroskiej twórczości głowi się teraz trzecia władza – sądownicza, bo to ona ma przecież stać na straży prawa. A nawet jeśli uzna ustawę za niekonstytucyjną i tak zawsze będzie można powiedzieć wyborcom: kochani chcieliśmy, wprowadziliśmy, a święto zabrał wam ten paskudny Trybunał.