20 lat po tym, jak obaliliśmy jedynie słuszny ustrój – socjalizm znów w siłę rośnie. Nikt nie trzyma nam już paszportu w szufladzie ani nie zakazuje organizowania manifestacji, ale państwo znowu wie lepiej co jest dla nas dobre. Poucza właściciela firmy, który chce zatrudnić do swojego biura asystentkę, czy budowlańca, który chce młodego silnego mężczyzny do mieszania zaprawy, jak ma pisać ogłoszenie o pracę.
Nie można już wprost powiedzieć, kogo szukamy. Więcej, za tak sformułowaną w gazecie ofertę pracy można zostać surowo ukaranym. Państwa nie obchodzi, że przedsiębiorca kładzie na ladzie własne pieniądze, że zna się na swoim biznesie. Nie pozwoli mu zatrudniać, kogo chce. W imię wynaturzonej równości płci, karykaturalnej poprawności politycznej karze mu tworzyć pozory równego dostępu do etatu, który sam stworzył.
Friedrich Hayek w swojej klasycznej książce „Droga do zniewolenia” dowodzi, że socjalizm w każdej formie prowadzi w końcu do totalitaryzmu. Państwo małymi kroczkami mówi nam, co myśleć i robić, jak się zachowywać, co jest dla nas najlepsze. I tak powstają orwellowskie ministerstwa Prawdy (zajmujące się fałszowaniem rzeczywistości) czy Miłości (odpowiadające za egzekucje).
Powinniśmy być na to szczególnie wrażliwi. I to nie tylko dlatego, że doświadczyliśmy już socjalistycznych eksperymentów. Także z tego powodu, że takie bzdurne przepisy przynoszą szkodę. Tracą pracodawcy i osoby decydujące się na prowadzenie firmy, które już teraz muszą pokonywać prawdziwy tor przeszkód. A jeśli im jest gorzej, to na pewno lepiej nie wiedzie się też pracownikom.