Polski system emerytalny jest w podobnej sytuacji co w krajach PIGS – potrzebuje restrukturyzacji.
Kraje określane skrótem PIGS, czyli Portugalia, Irlandia, Grecja i Hiszpania (Spain) już są lub wkrótce będą niewypłacalne – nie mogą wygenerować dość dochodów podatkowych, żeby spłacić zadłużenie. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej mówią, że mimo drakońskich oszczędności dług publiczny w Grecji wzrośnie między 2010 a 2012 rokiem ze 140 do 156 procent PKB. W Irlandii z 97 do 114 procent PKB. W Portugalii z 83 do 92 procent PKB. W Hiszpanii z 64 do 73 proc.
Zamiast jak najszybciej rozwiązać problem niewypłacalności tych krajów przez restrukturyzację zadłużenia, traktuje się je, jakby miały problem utraty płynności, któremu można zaradzić, pożyczając krajom PIGS pieniądze taniej niż na rynku. W efekcie rosną tylko straty wierzycieli i recesja.
Jednak politycy chcą uniknąć problemów związanych z bankructwem krajów strefy euro, więc odsuwają w czasie to, co i tak jest nieuniknione. Może w magiczny sposób powróci wzrost gospodarczy albo bank centralny zadrukuje problem pieniędzmi?
Podobny problem ma polski system emerytalny. Wypłaty świadczeń przekraczają sumę składek, które wpływają do systemu. Ponieważ prognozy wskazują nadchodzący kryzys demograficzny, ten deficyt można rozwiązać poprzez obniżenie emerytur (w relacji do zbieranych składek, czyli do wynagrodzeń w gospodarce) albo przez zwiększenie sumy wpływających składek. Wydatki będą mniejsze także wtedy, gdy ludzie będą później przechodzili na emeryturę lub gdy znikną specjalne przywileje. Pieniędzy ze składek będzie więcej, gdy się je podwyższy (co może wpłynąć negatywnie na zatrudnienie) lub gdy będzie je płaciło więcej osób, ale o to trudno, bo po 2020 roku aktywnych zawodowo Polaków będzie coraz mniej.
Jednak zamiast zająć się długofalowym rozwiązaniem problemu, rząd proponuje krótkoterminowe sztuczki księgowe, które poprawiają płynność ZUS-u na kilka lat. Ale odkładanie reform powoduje, że deficyt systemu będzie coraz większy.
Przedstawiciele rządu przekonują, że w wyniku proponowanych zmian emerytury będą wyższe, bo składki przekazane do ZUS mają być rewaloryzowane według atrakcyjnej stopy procentowej. Ale im wyższą stopę rewaloryzacji się zastosuje, tym wyższy deficyt będzie w przyszłości i tym większe prawdopodobieństwo bankructwa ZUS. W efekcie należy się spodziewać „restrukturyzacji” jego zobowiązań.
Sytuacja krajów PIGS i polskiego systemu emerytalnego jest podobna. To nie jest problem płynności, tylko problem niewypłacalności.