To, że sytuacja finansowa gmin się pogarsza, widać gołym okiem. Brakuje im pieniędzy na inwestycje czy podwyżki dla nauczycieli. Nie mogą też ciągle zaciągać kredytów.
Rząd chciał pomóc samorządom i bardziej je usamodzielnił. Mimo obaw o nadużycia zaufał wójtom, prezydentom miast czy starostom i pozwolił im np. samodzielnie decydować o wysokości płac zatrudnionych urzędników. Z tego względu, że trudno jest im konkurować o specjalistów. Dzisiaj widać, że takie myślenie dało rezultat. Samorządy zachowują się racjonalnie i najczęściej, mimo braku środków, starają się chronić swoje kadry. Wiedzą, że kryzys minie i znów będą potrzebni eksperci do pozyskiwania i umiejętnego wydawania pieniędzy. A to jest często lepsza inwestycja niż kolejny metr chodnika przed wyborami.