Ministerstwo Finansów nie chce, aby środki unijne leżały na kontach samorządów i czekały, aż będą potrzebne. Każdy dzień takiego czekania to dla budżetu strata.
Każdy dzień zwłoki w przekazywaniu funduszy regionom przekłada się na tempo docierania dotacji do zainteresowanych. Muszą oni angażować własne środki, by realizować projekty. Pół biedy, jeśli je posiadają. Gorzej, jeśli muszą zaciągać kredyty. Kosztów finansowania zewnętrznego nikt nigdy im nie zwróci. I tak unijne środki pracują na rzecz ministerstw, a nie firm.