Czy od lipca 2008 r. szpitale działają lepiej, udzielają więcej świadczeń, a kolejki do zabiegów są krótsze?
Jeśli odpowiedź brzmi nie, to oznacza, że Narodowy Fundusz Zdrowia zbyt pośpieszenie, odtrąbił sukces, jakim jest zmieniony w lipcu ubiegłego roku system rozliczania świadczeń szpitalnych, czyli tzw. jednorodne grupy pacjentów. Bo to właśnie dzięki niemu miał być wprowadzony przejrzysty system rozliczania kosztów leczenia. Miały zniknąć patologie związane ze sztucznym wydłużaniem pobytu pacjenta w szpitalu czy kombinowaniu, na którą chorobę go leczyć, aby szpital na tym zarobił. Część spraw udało się załatwić, a z częścią jest gorzej niż poprzednio. Pocieszające jest to, że w Wielkiej Brytanii, gdzie też działają jednorodne grupy pacjentów, system był udoskonalany kilka ładnych lat. Oby więcej nie zajęło to w Polsce.