Zbigniew Religa, były minister zdrowia, nakładając na firmy ubezpieczeniowe obowiązek finansowania kosztów leczenia ofiar wypadków drogowych z polis OC ich sprawców kierował się rozwiązaniami, jakie funkcjonują w innych krajach. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.
Rozwiązanie, które miało dla placówek ochrony zdrowia stanowić dodatkowe źródło dochodów, jak na razie okazało się jedynie bezużytecznym przepisem. Mniejsza o to, jeśli pieniądze do szpitali za leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych nie trafią jeszcze przez kilka kolejnych miesięcy. Gorzej, że miesiące mogą przerodzić się w lata. Ministerstwo Zdrowia nie kwapi się jak na razie z interwencją, NFZ obarcza winą Policję, a Policja NFZ. Wracamy więc do punktu wyjścia. System, który miał działać sprawnie, może w ogóle nie funkcjonować. I tylko posiadacze samochodów już płacą wyższe stawki OC.