Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęły już wnioski 11 szpitali klinicznych o przyznanie dodatkowych pieniędzy na spłatę zadłużenia.

Szpitale, które zostały uznane przez resort zdrowia za najbardziej strategiczne dla systemu lecznictwa i którym państwo musi pomóc, przesłały już wnioski o przyznanie dodatkowych pieniędzy. Określiły jednocześnie sumę, która pomoże im spłacić przynajmniej część długów – poinformował Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. Niektóre z tych szpitali określiły tę kwotę na zbyt wysokim poziomie, uważa rzecznik. W tym roku skarb państwa ma przeznaczyć w ramach wieloletniego programu oddłużeniowego szpitali 150 mln zł na pomoc dla 11 placówek. W przyszłym roku, kolejne placówki mogą liczyć na dodatkowe pieniądze w wysokości 300 mln zł. Podobna kwota trafi do zadłużonych szpitali również w 2009 roku. Pierwsze pieniądze mają dotrzeć do szpitali klinicznych jeszcze w marcu. Środki zostaną im przekazane w formie dotacji. Aby tak się stało, Ministerstwo Zdrowia musi jednak szybko przygotować projekt ustawy w tej sprawie. Jak zapewnia resort zdrowia, jeżeli szpitale wydadzą przyznane środki na inne cele niż określone w ustawie (czyli np. spłatę wierzycieli cywilnoprawnych), to dotacja może być cofnięta. Oddłużenie tylko wybranych placówek nie podoba się przedstawicielom m.in. szpitali samorządowych. Dzisiaj w Ministerstwie Zdrowia ma odbyć się spotkanie z organami założycielskimi szpitali powiatowych i wojewódzkich. Minister zdrowia ma im zaproponować inny sposób oddłużenia. Ma to być nowelizacja ustawy o pomocy publicznej, która zakłada, że szpitale, które są w trakcie procesów naprawczych, będą mogły ubiegać się o pożyczkę z budżetu państwa. Marek Wójcik, ekspert ds. zdrowia w Związku Powiatów Polskich (ZPP), powiedział, że dodatkowe pieniądze powinny trafić zarówno do zadłużonych szpitali samorządowych, jak i tych, które nie mają długów. – Te ostatnie powinny być nagodzone za prowadzenie racjonalnej polityki finansowej – dodaje Marek Wójcik. Obecnie w kraju jest około 400 szpitali powiatowych z tego tylko 5 proc. ma długi, które zagrażają ich dalszemu funkcjonowaniu. – Im trzeba pomóc, bo często jest to jedyna placówka w okolicy, która leczy miejscowych pacjentów – twierdzi ekspert ZPP.