PROBLEM: Przedsiębiorcy wiedzą, że zatrudnienie osoby osadzonej to czasem jedyny sposób na znalezienie taniego, dobrze wykwalifikowanego pracownika – i to bez konieczności odprowadzania niektórych składek czy prowadzenia dokumentacji pracowniczej. Niewielu jednak korzysta z tej możliwości. Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że zachęci ich do tego wyższa dopłata do wynagrodzeń skazańców. Tymczasem barierą, której nie da się znieść, nowelizując przepisy, są stereotypy. Firmy nie chcą mówić tego wprost, ale boją się zatrudniać osadzonych. Przedstawiciele zakładów karnych uważają, że niesłusznie.
NIEKORZYSTNY TREND
W ubiegłym roku firmy zatrudniały odpłatnie jedynie 10 tys. więźniów, tymczasem pięć lat wcześniej – ponad 17 tys. Zdaniem MS jednym z najistotniejszych czynników mających wpływ na tak niski poziom zatrudnienia było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 23 lutego 2010 r. (sygn. akt P 20/09). Uznał on za niezgodny z ustawą zasadniczą przepis, wedle którego można było zatrudniać skazanych za pensję w wysokości 50 proc. minimalnego wynagrodzenia. Po tym wyroku płace więźniów wzrosły do poziomu pełnej kwoty pensji minimalnej, co doprowadziło do spadku odsetka zatrudnionych odpłatnie spośród wszystkich pracujących skazańców (68 proc. w 2010 r., 49 proc. w 2011 r., aż do 40 proc. w 2015 r.).
RECEPTA MS
Ministerstwo Sprawiedliwości chce zahamować ten niekorzystny trend. Dlatego w ramach „Programu Pracy Więźniów” opracowało pakiet rozwiązań, które mają zachęcić pracodawców do powierzania skazańcom pracy. Jednym z pomysłów jest przyznanie dodatkowych ulg dla firm. Rząd właśnie przyjął projekt nowelizacji ustawy o zatrudnieniu osób pozbawionych wolności. Przewiduje on wprowadzenie większego ryczałtu dla przedsiębiorców zatrudniających osadzonych. Zamiast 20 proc. wartości wynagrodzeń wypłacanych więźniom, o które obecnie może występować pracodawca, będzie mógł ubiegać się o 40 proc. Według MS firmy zyskają na tym od 17 do nawet 46 mln zł rocznie.
080000 ZGŁOŚ SIĘ
Pracodawcy popierają rządowy plan.
– Pozytywnie oceniamy te działania, których celem jest popularyzacja zatrudnienia więźniów. Przynosi ono potrójny efekt. Po pierwsze to element resocjalizacji tych osób. Po drugie wpływa korzystnie na ich finanse, np. umożliwia spłacenie długów alimentacyjnych czy innych zobowiązań. Po trzecie w obecnej sytuacji na rynku pracy, kiedy coraz trudniej jest o pracownika, potrzebna jest aktywizacja wszystkich pokładów kapitału ludzkiego – mówi Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Co istotne, z danych MS wynika, że w jednostkach penitencjarnych przebywają skazani, którzy niejednokrotnie mają udokumentowane kwalifikacje zawodowe, poszukiwane na rynku pracy. Są to przede wszystkim praktyczne umiejętności w zawodach budowlanych czy ślusarskich i często nie ma przeciwwskazań, aby osoby te pracowały poza terenem zakładu karnego, bez nadzoru funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Dodatkowo już teraz zatrudnianie osób pozbawionych wolności przynosi pracodawcom jeszcze inne korzyści, a mianowicie: brak potrzeby zawierania indywidualnych umów o zatrudnieniu skazanych – dokumentację osobową zakłada i prowadzi administracja zakładu karnego. Ponadto skazani zgłaszani są do ZUS z kodem ubezpieczenia 080000 – czyli nie odprowadza się za nich składki zdrowotnej, a ubezpieczenie chorobowe jest dobrowolne (jeśli się do niego nie przystąpi, nie ma potrzeby wypłacania zasiłku chorobowego za okres przebywania skazanego na zwolnieniu lekarskim). Co więcej, wynagrodzenie naliczane jest proporcjonalnie do faktycznie przepracowanych godzin bez względu na powody nieobecności.
GRUNTOWNA WERYFIKACJA
Mimo tych atutów pracodawcy ostrożnie korzystają z możliwości zatrudniania osadzonych.
– Niestety decydują stereotypy. To główna bariera, która utrudnia większą aktywizację zawodową skazańców – mówi mjr Jarosław Witek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Olsztynie. – Firmy, które decydują się na to rozwiązanie, nie żałują i nie rezygnują z zatrudniania osób pozbawionych wolności. Osadzeni są punktualni, zawsze przychodzą do pracy trzeźwi, wykazują się bardziej niż inni. Więcej jest bowiem więźniów zainteresowanych podjęciem pracy niż ofert od firm. Pozytywna ocena ich sprawowania wydana przez pracodawcę to także większe szanse na zwolnienie warunkowe – dodaje mjr Witek.
Podobnie uważa mjr Michał Zagłoba, rzecznik OISW w Białymstoku. – Skazani, którym firma powierzyła pracę, szanują ją, bo zależy im na zatrudnieniu. Ponadto są lepiej weryfikowani niż zwykli pracownicy. Predyspozycje więźnia do pracy u przedsiębiorcy ocenia bowiem również zakład karny – mówi. – Obawa, którą mają pracodawcy, podejmując współpracę z zakładem karnym, dość szybko znika – dodaje Zagłoba.
Firmy tymczasem boją się nie tylko, że skazani będą kraść, wywoływać bójki w zakładzie pracy, lecz także tego, że ucierpi ich marka. – Obawiają się np., że zatrudnianie skazańców to zła reklama dla firmy. Oczywiście zaproponowane przez rząd rozwiązanie nie rozwiąże problemu, ale pozwoli go przynajmniej złagodzić. Koszty zatrudnienia osadzonych są atrakcyjne dla firm i mogą pomóc przełamać pierwsze bariery – mówi prof. Elżbieta Kryńska, kierownik katedry polityki ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego. – Walka ze stereotypami trwa jednak latami – dodaje. ⒸⓅ
35 proc. tyle osób pozbawionych wolności pracuje w Polsce (odpłatnie i nieodpłatnie)
85 proc. tyle osób pozbawionych wolności pracuje na Węgrzech i w Niemczech
Inne pomysły ministerstwa
W ramach „Programu Pracy Więźniów” rząd przyjął też projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny wykonawczy, w którym proponuje m.in.:
● rozszerzenie katalogu podmiotów, u których osadzeni będą mogli świadczyć pracę bezpłatnie i to w wymiarze przewyższającym 90 godzin miesięcznie, m.in. o prace na cele społeczne na rzecz samorządu terytorialnego czy spółek państwowych i komunalnych (negatywnie pomysł ten oceniła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która opowiada się za utrzymaniem reguły, zgodnie z którą praca ma charakter odpłatny),
● wprowadzenie programu budowy 40 hal produkcyjnych przy zakładach karnych.