Metropolie chwalą się, że odnotowują największe od lat liczby porodów na swoim terenie. Efekt programu 500 plus? Niekoniecznie. Raczej polityka prorodzinna samorządów i dążenie matek, by rodzić w ludzkich warunkach.
W pierwszym półroczu tego roku w Warszawie urodziło się 17 627 dzieci. To minimalnie więcej niż przed rokiem, ale już wyraźnie więcej niż w I połowie 2012 r. (wówczas noworodków było tylko niecałe 15 tys.).
Jeszcze lepiej jest w Poznaniu. Tam do 19 września br. odnotowano ok. 11 tys. narodzin, podczas gdy w pierwszym półroczu 2015 r. było ich nieco ponad 5 tys. Wzrost odnotowuje także Szczecin (2867 urodzin – o 246 więcej niż w I połowie 2015 r.), Rzeszów (4360 – wzrost o 824), Kraków (8945 – więcej o 294) czy Olsztyn (2272 – przyrost o 177 dzieci).
Za wcześnie na 500+
Część komentatorów sugeruje, że są to pierwsze efekty rządowego programu „Rodzina 500 plus”. Zdaniem samorządów na takie wnioski jest jednak zdecydowanie za wcześnie. – Na efekty programu w postaci wzrostu liczby urodzeń należy poczekać, bo przecież zasiłki są wypłacane dopiero od kwietnia tego roku. Poza tym bylibyśmy ostrożni w oczekiwaniu, że wpłynie to na demografię – uważa Anna Strzelczyk-Frydrych z urzędu miejskiego w Bydgoszczy.
Ostrożnie wypowiada się także wiceminister rodziny Bartosz Marczuk. – Pierwsze efekty programu 500 plus realnie będziemy w stanie ocenić w przyszłym roku – przyznaje. – Polityka rodzinna jest długoterminowa. Zaczyna przynosić korzyści wtedy, gdy ludzie dostrzegają, że na trwałe wpisała się w codzienność, tzn. gdy jest faktycznie realizowana – dodaje.
Zdaniem Macieja Chłodnickiego, rzecznika prezydenta Rzeszowa, wzrastająca liczba urodzin dzieci w tym mieście dowodzi, że kobiety spoza jego terenu coraz częściej wybierają szpitale, gdzie mogą uzyskać lepszą opiekę niż w miejscu faktycznego zamieszkania. To potem przekłada się na ich ewentualne decyzje o zmianie miejsca zamieszkania. – Około 80 proc. ludzi, którzy w Rzeszowie kupują mieszkania, to osoby spoza miasta – dodaje rzecznik. Można więc sądzić, że duża część z tych dzieci zostanie prędzej czy później zameldowana w Rzeszowie. Maciej Chłodnicki już zresztą zapowiada, że ten rok będzie rekordowy, jeśli chodzi o liczbę meldunków.
Wtóruje mu Anna Bytońska z wrocławskiego ratusza. – W miastach, które posiadają porodówki, rodzą często kobiety z rejonu czy województwa. Oczywiście obserwujemy również inne zjawiska, np. zameldowania dzieci rocznych i trzyletnich, aplikujących do żłobków i przedszkoli – mówi.
Podobnie sprawę widzą władze Krakowa. – Tendencja wzrostowa w urodzeniach jest widoczna od kilku lat. Trudno więc ją łączyć z ostatnimi programami wprowadzonymi przez rząd. Raczej umacnia się pewna tendencja – dzięki przyjaznym warunkom do mieszkania i śladowemu bezrobociu sukcesywnie wzrasta liczba mieszkańców Krakowa. Coraz więcej osób, zwłaszcza młodych, chce się tu osiedlić, a to także ma przełożenie na wzrost liczby urodzeń – przekonuje Jan Machowski z krakowskiego magistratu.
Nie bez znaczenia jest tu fakt, że im więcej osób jest zameldowanych w mieście, tym większe wpływy zapewniają lokalnemu budżetowi. Od pięciu lat stolica Małopolski prowadzi akcję „Płać podatki w Krakowie”. W wyniku tej kampanii w samym 2015 r. w miasto zyskało 17,5 tys. nowych podatników. A to zapewniło miejskiej kasie dodatkowe 36 mln zł (najlepszy wynik od początku wprowadzenia akcji).
Własne programy
Wiele miast sugeruje, że zarysowująca się tendencja (rodzice spoza miast decydujący się na poród poza miejscem zamieszkania) to efekt prowadzonej przez samorządy polityki prorodzinnej. A ma ona na celu m.in. zatrzymać w mieście kolejnych obywateli, którzy nie odprowadzają tu podatków.
Warszawa jako przykład takich działań podaje system ulg i zniżek dla zameldowanych – uprawniają ich do tego specjalne karty z hologramami. Do tej pory miasto wydało ich ponad 510,2 tys., w tym ponad 406,6 tys. hologramów karty warszawiaka oraz 103,5 tys. karty młodego warszawiaka. Ich posiadacze mogą liczyć np. na 10-proc. zniżki w miejskich ośrodkach sportu i rekreacji czy rabaty sięgające nawet 60 proc. w przypadku kursów językowych.
Poznań z kolei wspomina o prowadzonym przez miasto wsparciu rodziców poprzez dofinansowanie tamtejszych żłobków niepublicznych w zakresie odpłatności za pobyt w tych placówkach dzieci w wieku od ukończenia 20. tygodnia do trzech lat. W 2016 r. dofinansowaniem objęto 1712 miejsca kwotą 700 zł miesięcznie, co daje łącznie prawie 14,4 mln zł. – W latach 2016–2020 realizować będziemy także „Program opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech”, którego celem jest zwiększenie dostępności miejsc w żłobkach czy przedszkolach – zapowiada Hanna Surma, rzecznik prasowy prezydenta Poznania i urzędu miasta.
Szczecin wprowadził w tym roku tzw. bon opiekuńczy. Ma on za zadanie wspierać rodziców w zapewnieniu dzieciom w wieku 13–36 miesięcy (do 48 mies. w przypadku niemożności umieszczenia dziecka w przedszkolu) optymalnej, wybranej przez nich opieki. – Bon jest świadczeniem pieniężnym w wysokości do 500 zł netto miesięcznie. Rodzice mogą dokonać wyboru formy opieki. Czy będzie to legalne zatrudnienie niani, dopłata do pobytu dziecka w niepublicznym żłobku, klubie dziecięcym lub u opiekuna dziennego, zależy tylko i wyłącznie od wyboru opiekuna – wyjaśnia Magdalena Strózik ze szczecińskiego urzędu miasta.