Rząd chce utworzyć „system podstawowego, szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej”. Gdy jakaś placówka do niego trafi, NFZ przynajmniej przez cztery lata nie będzie mógł odmówić jej kontraktu.
Co więcej, oddziały i przyszpitalne poradnie włączone do sieci (niekoniecznie wszystkie w placówce) nie będą już rozliczane za każde świadczenie osobno, lecz z przyznanego im budżetu. Planowane zmiany znajdą się w projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który prawdopodobnie już dziś trafi do konsultacji społecznych.
Zgodnie z nowelizacją pierwszy etap reformy będzie polegał na przyporządkowaniu szpitali do jednej kategorii – I, II, lub III stopnia (w zależności od skali działania i poziomu świadczeń) lub do placówek onkologicznych, pulmonologicznych, pediatrycznych albo ogólnopolskich. Przy tym nie zawsze cały szpital znajdzie się w systemie zabezpieczenia, czasami tylko najważniejsze jego oddziały i poradnie.
I tak, jeśli np. szpital powiatowy będzie chciał mieć w sieci swoje oddziały interny i ginekologii, to warunkiem będzie posiadanie przez nie umowy z NFZ przez minimum dwa ostatnie lata. Do tego będzie musiał mieć izbę przyjęć lub oddział ratunkowy - też z kontraktem przez minimum dwa lata. Jeśli do sieci będzie chciał trafić np. szpital przekształcony niedawno w spółkę, wówczas pod uwagę będą brane umowy z NFZ, które placówka podpisała, działając jako samodzielny publiczny zakład. W wyjątkowych sytuacjach, gdy warunki nie będą spełnione, decyzję podejmie minister.
Ponadto projekt zakłada, że powrócą przychodnie przyszpitalne. A to oznacza, że pacjent po operacji będzie – jeśli ministerialny pomysł wypali – chodzić na wizyty kontrolne do lekarza, który się nim opiekował podczas hospitalizacji.
Czy to rozwiązanie się przyjmie? Jest wiele znaków zapytania. Część lekarzy pracę w szpitalach łączy z prywatnymi poradniami i taka zmiana może uderzyć w nich finansowo. Ale wielu szefom placówek medycznych projekt się podoba, choć zachowują ostrożność w ocenach. Zwracają uwagę, że wszystko będzie zależało od tego, jakie fundusze trafią do nich z NFZ. Zwłaszcza że resort zdrowia przewiduje, że szpitale finansowane ryczałtem nie otrzymają zwrotu za nadwykonania. Przy czym z naszych informacji wynika, że tzw. kanałem budżetowego finansowania placówek z sieci popłynąć ma ok. 85 proc. wszystkich pieniędzy na leczenie hospitalizacyjne. Pozostałe szpitale będą walczyć o pieniądze w konkursach.
Nowe zasady mają wejść w życie jeszcze w tym roku, ale niemal wszystkim szpitalom umowy z NFZ wygasną dopiero w lipcu przyszłego roku. By uniknąć chaosu, placówkom zakwalifikowanym do systemu od 1 lipca 2017 r. dotychczasowe umowy z funduszem automatycznie przekształcą się w nowe (jednak tylko w tych zakresach, w których znalazły się w sieci).
Etap legislacyjny
Projekt czeka na konsultacje społeczne