Obligatoryjne przekształcenie publicznych placówek w spółki nie gwarantuje, że będą one dobrze zarządzane. Rząd obiecuje pomoc finansową dla tych szpitali, które w 2009 roku zdecydują się na zmianę formy prawnej. Z pomocy w spłacie długów skorzystają przede wszystkim najmniej zadłużone zakłady opieki zdrowotnej.
Rząd będzie musiał zweryfikować swoje plany reformy systemu ochrony zdrowia. Zawetowanie przez prezydenta części ustaw zdrowotnych oznacza jej zahamowanie. O to, żeby trzy z sześciu ustaw zdrowotnych zostały zawetowane, zabiegały u prezydenta największe centrale związkowe - OPZZ i NSZZ Solidarność. Ani prezydent, ani związkowcy nie zgadzali się bowiem na wprowadzenie obowiązkowych przekształceń wszystkich samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego. Poza tym, jak podkreślają przeciwnicy ustaw, rząd popełnił zasadniczy błąd, nie przenosząc do ustaw przynajmniej części rekomendacji tzw. Białego Szczytu, które zostały zaakceptowane na początku roku praktycznie przez wszystkie środowiska związane z systemem ochrony zdrowia.
Zdaniem ekspertów, rząd będzie musiał przygotować nowe projekty ustaw reformujących system lecznictwa, bo zachęta do zmiany formy prawnej przez SP ZOZ na podstawie obowiązujących przepisów w postaci gwarancji umorzenia części długów może okazać się niewystarczająca. Na pewno z takiej możliwości nie skorzystają najbardziej zadłużone i źle zarządzane placówki.

Przekształcenia nieobowiązkowe

Zawetowanie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej oznacza, że publiczne szpitale i przychodnie nie będą musiały obowiązkowo być spółkami do końca 2010 roku. Wprowadzenia obligatoryjności przekształceń wszystkich SP ZOZ, w tym również szpitali klinicznych oraz stacji krwiodawstwa, nie akceptuje prezydent Lech Kaczyński. Jego zdaniem brak wymogu posiadania w spółkach większościowych udziałów przez publiczne podmioty, czyli np. samorządy, nie daje gwarancji, że będą one oferować równy dostęp do świadczeń zdrowotnych wszystkim pacjentom, a nie tylko tym, których będzie stać na to, żeby za nie zapłacić.
Poza tym sama zmiana formy prawnej nie daje 100-proc. pewności, że przekształcone ZOZ-y zaczną dobrze działać i przestaną się zadłużać.
- Zmiana formy prawnej może być narzędziem do poprawy sytuacji finansowej placówki zdrowia. Nie jest nim jednak obligatoryjność. Nie ma pewności, że te zakłady, które nie radzą sobie jako SP ZOZ, zaczną dobrze funkcjonować jako spółki - zauważa Jarosław Kozera, wiceprezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ).
Tym bardziej trudno jest to stwierdzić w przypadku dużych, wieloprofilowych szpitali, jakimi są np. szpitale kliniczne. Na ponad 60 SP ZOZ, które już działają jako spółki prawa handlowego, żadna nie jest jednostką kliniczną. Większość z nich to szpitale powiatowe.
- To, że udało im się zmienić swoją formę prawną i poprawić zarządzanie, było poprzedzone spłatą ich długów przez organy nadzorcze, czyli samorząd - dodaje Jarosław Kozera.

Plan B rządu

Brak obowiązku przekształcania się wszystkich SP ZOZ w spółki nie oznacza jeszcze, że część z nich nie zdecyduje się na to. Rząd wcale nie ukrywa, że zawetowanie ustawy o ZOZ oraz tzw. ustawy wprowadzającej, która zawiera przepisy określające zasady skorzystania z pomocy finansowej z budżetu, jest jednoznaczne z uruchomieniem planu awaryjnego.
Ewa Kopacz, minister zdrowia, podkreśla, że w przyszłorocznej ustawie budżetowej jest zarezerwowane 2,7 mld zł na umorzenie części długów publicznych placówek medycznych. Ma ono dotyczyć tzw. zobowiązań wymagalnych, czyli takich, których termin płatności już minął (np. wobec ZUS, fiskusa, ale również wobec kontrahentów szpitali i przychodni). Zablokowanie ustaw zdrowotnych przez prezydenta nie wyklucza możliwości skorzystania z oddłużenia przynajmniej przez część SP ZOZ.
Jak mówi Michał Boni, szef doradców premiera, rząd pomoże szpitalom, które i tak będą chciały przekształcić się w spółki na podstawie obowiązujących przepisów (ustawa o ZOZ z 1991 roku i kodeks spółek handlowych). Tym, które przygotują programy naprawcze, a Bank Gospodarstwa Krajowego je zaakceptuje, zostanie umorzona część długów. Będą mogły również starać się o kredyty z poręczeniem Skarbu Państwa czy na preferencyjnych warunkach (np. o niższym oprocentowaniu i odroczonej spłacie rat).

Przekształcenia i tak będą

Te samorządy, które już zdecydowały się na zmianę formy prawnej podległych im placówek medycznych, nie zamierzają zmieniać swoich planów, mimo weta prezydenta.
- Do przekształcenia przygotowujemy kolejne cztery szpitale - mówi Leszek Czarnobaj, wicemarszałek województwa pomorskiego.
Na razie będą to tylko placówki powiatowe. W przypadku szpitali wojewódzkich decyzje jeszcze nie zapadły.
- Przekształcenie wymaga spłaty przez marszałka ich zobowiązań. Na to na razie nie mamy pieniędzy - dodaje wicemarszałek pomorski.
O zmianie formy prawnej myślą również samorządy innych województw - m.in. mazowieckiego.
Problem polega jednak na tym, że decyzja o zmianie formy prawnej najczęściej dotyczy placówek, które mają długi, ale nie największe. Organy nadzorcze szpitali nie decydują się na takie zmiany w przypadku placówek najbardziej zadłużonych, bo po prostu nie stać ich na spłatę tych zobowiązań.
- Jednak ich funkcjonowanie w formie SP ZOZ oznacza dalsze zadłużanie się - zauważa Wojciech Misiński z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. To taka kwadratura koła - dodaje.

Co dalej z reformą

Zarówno przeciwnicy ustaw zdrowotnych, jak i osoby, które uważały je za szansę na poprawę sytuacji w systemie lecznictwa, są zgodne, że weto prezydenta oznacza dla rządu konieczność przygotowania nowych propozycji.
- Utrzymanie obecnego status quo nie poprawi sytuacji zadłużonych szpitali, a także ich pracowników - mówi Urszula Michalska, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.
Jej zdaniem prace nad reformą należy rozpocząć od przekonania rządu do fakultatywności przekształceń SP ZOZ w spółki.
- Ponadto należy stworzyć im możliwość pozyskiwania pieniędzy z innych źródeł niż Narodowy Fundusz Zdrowia. Jednocześnie muszą wzrosnąć nakłady budżetowe na system lecznictwa - dodaje Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL).
W takiej sytuacji nie wiadomo, jaki los czeka tzw. ustawę koszykową, która określa wykaz procedur finansowanych przez NFZ, a także projekt zakładający decentralizację NFZ i wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.
Ewa Kopacz, minister zdrowia zapewnia, że do zadłużonych szpitali z budżetu trafi 2,7 mld zł Fot. Wojciech Górski / DGP
Obligatoryjne przekształcenie publicznych placówek w spółki nie gwarantuje, że będą one dobrze zarządzane. Rząd obiecuje pomoc finansową dla tych szpitali, które w 2009 roku zdecydują się na zmianę formy prawnej. Z pomocy w spłacie długów skorzystają przede wszystkim najmniej zadłużone zakłady opieki zdrowotnej. / ST