Usługodawcy nie powinni konkurować jedynie niższą płacą, ale także np. umiejętnościami pracowników, jakością wykonywanej pracy - mówi MARIANNE THYSSEN.
Marianne Thyssen, unijna komisarz ds. zatrudnienia, spraw społecznych, umiejętności i mobilności pracowników / Dziennik Gazeta Prawna
Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu, co oznacza, że polski pracownik, który wyjedzie do innego kraju UE do pracy na kilka miesięcy, będzie zarabiał co najmniej tyle, ile lokalny. Obecnie ma zagwarantowaną jedynie płacę minimalną. Ta propozycja nie jest dla Polski korzystna. Jak zamierza pani przekonać polski rząd oraz firmy do zaproponowanych przez siebie zmian w delegowaniu pracowników?
Istotą naszej propozycji jest lepsza ochrona pracowników.
To dobre rozwiązanie zarówno dla nich, dla firm, jak i dla kraju. Dzięki temu Polacy nie będą już za granicą pracownikami drugiej kategorii, osobami wykonującymi te same obowiązki, ale za niższe wynagrodzenia niż miejscowi pracownicy.
Dzięki wprowadzaniu zasady równej płacy Polacy przywiozą do swoich domów więcej pieniędzy. Jako pracownicy delegowani wszelkie podatki oraz składki będą jednak odprowadzać nadal w swoim kraju, co z kolei jest dobre dla Polski – budżetu oraz ubezpieczeń społecznych. Tak więc to rozwiązanie jest dobre dla wszystkich. Chcemy, aby nie tylko polskim pracownikom przysługiwało wyższe wynagrodzenie, ale także aby mieli zagwarantowane dodatki i bonusy obowiązujące w kraju, w którym wykonują obowiązki, np. trzynastą pensję.
Nie zauważa jednak pani tego, że polskie firmy delegujące pracowników za granicę staną się mniej konkurencyjne. Czy KE posiada wyliczenia, jak po wprowadzeniu zasady „równa płaca za taką samą pracę” zmniejszy się liczba pracowników delegowanych?
Kraje Unii Europejskiej potrzebują pracowników delegowanych, chociażby Szwecja. Nadal będą konkurencyjne, bo np. składki czy podatki będą opłacały w swoim rodzimym kraju. Ponadto uważam, że usługodawcy nie powinni konkurować jedynie niższą płacą, ale także np. umiejętnościami pracowników, jakością wykonywanej pracy.
Czy po Brexicie to dobry moment na wprowadzanie tak kontrowersyjnej propozycji, na którą nie godzi się 11 innych państw UE?
Tą propozycją nie chcemy dzielić Unii. Chcemy rozwiązać problem nierównych warunków zatrudnienia. Ponadto dyrektywa o delegowaniu pracowników powstała w 1996 r., czyli 20 lat temu. Najwyższy czas na jej rewizję. Natknęliśmy się na kilka problemów w jej stosowaniu. Jednym z nich jest właśnie ochrona pracowników. Nie chcemy zmieniać całej dyrektywy, tylko jej niektóre punkty.
Jednak 11 krajów wypowiedziało się przeciwko tym zmianom.
Bardzo poważnie potraktowałam żółtą kartkę, która została pokazana KE w związku z zaproponowanymi zmianami w delegowaniu pracowników. Zdecydowaliśmy się jednak o podtrzymaniu swojej propozycji, przy czym zamierzamy prowadzić w tej kwestii dialog, zarówno z innymi krajami, jak i organizacjami np. pracodawców.