Polski rząd nie zgadza się na wprowadzenie zasady „równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu”. Z tej propozycji jednak nie zamierza wycofać się Komisja Europejska.

Chodzi o projekt zmian w dyrektywie o delegowaniu pracowników.

– Dyrektywa powstała w 1996 r. i potrzebna jest jej rewizja – powiedziała Marianne Thyssen, unijna komisarz ds. zatrudnienia, spraw społecznych, umiejętności i mobilności pracowników na czwartej konferencji prasowej w Warszawie. – To Polska obecnie deleguje najwięcej pracowników ok. 400 tys. Chcę mieć pewność, że będą mieli zapewnione godziwe warunki zatrudniania i nie będą pracownikami drugiej kategorii – zapewniała.

Dlatego zaproponowała wprowadzenia zasady zgodnie, z którą Polacy delegowani do pracy np. we Francji na kilka miesięcy mają zarabiać przynajmniej tyle, ile lokalni pracownicy. Obecnie mają zagwarantowaną minimalną pensję, która obowiązuje w danym kraju. Zdaniem przedstawicieli polskich firm wprowadzenie tej zasady będzie oznaczało koniec delegowania polskich pracowników. Przestanie być to opłacalne skoro ich płace będą musiały wynosić nie mniej niż średnie wynagrodzenia, a dodatkowo będą musiały być im wypłacane wszystkie dodatki i bonusy (np. trzynasta pensja). Ponadto pracodawcy będą musieli pokryć koszty transportu oraz zakwaterowania, których nie wypłaca się lokalnym pracownikom.

– Uważnie wsłuchałam się w głos firm i uważam, że to jakość i wybitna opinia o polskich usługodawcach spowoduje, że będą oni nadal świadczyć swoje usługi w całej Europie – dodała.
Z propozycją KE nie zgadza się polski rząd. Komisarz UE spotkała się w czwartek w tej sprawie z Elżbietą Rafalską, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
– Pomimo, że nie zgadzamy się we wszystkich kwestiach to mamy trochę wspólnego. Zasady delegowania muszą być jasne, sprawiedliwe i przestrzegane – powiedziała Marianne Thyssen.

Propozycję KE popierają natomiast związki zawodowe.