O tym, czy cywilny staż jest doliczany do służby, decyduje data wstąpienia do formacji. Związki zapowiadają walkę o zmianę przepisów. A posłowie PiS obiecują, że poprą pomysł, ale pod warunkiem, że budżet to wytrzyma.
Zasady przechodzenia na emeryturę w policji / Dziennik Gazeta Prawna
Policjanci chcą pilnych zmian w ustawie z 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 708). Obecnie inaczej są traktowani policjanci, którzy rozpoczęli służbę przed 1 stycznia 1999 r., a inaczej ci, którzy wstąpili do tej formacji po 31 grudnia 1998 r. Taki podział wprowadziła ustawa z 23 lipca 2003 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2003 r. nr 166, poz. 1609). Wówczas z datą wsteczną zmieniono przepisy określające zasadę uwzględniania okresów cywilnych w stażu mundurowym.
– Część funkcjonariuszy po czterech latach służby dowiedziała się, że ulegają zmianie ich zasady przechodzenia na emeryturę. O świadczenie będą się ubiegać po 15 latach służby, ale okresy składkowe i nieskładkowe poprzedzające wstąpienie do formacji lub składkowe po zakończeniu w niej pracy będą rozliczone przez ZUS, a nie zakład emerytalno-rentowy MSW – tłumaczy Tomasz Krzemieński, wiceprzewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
NSZZP skierował już w tej sprawie pismo do ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka. Związkowcy domagają się, aby wszyscy mundurowi, bez względu na datę wstąpienia w szeregi formacji, mieli okresy składkowe i nieskładkowe zaliczane do służby. Czyli wszyscy powinni być traktowani jak osoby, które rozpoczęły pracę w policji przed 1 stycznia 1999 r. MSWiA przyznaje, że takie pismo faktycznie wpłynęło do resortu. I zamierza przeanalizować problem.
Związkowcy naciskają: – Będziemy zabiegać, aby sprawą zróżnicowania uprawnień emerytalnych zajęło się Forum Dialogu Społecznego przy ministrze spraw wewnętrznych – zapowiada Tomasz Krzemieński.
Policjanci twierdzą, że kwestionowany przepis stanowi naruszenie istoty prawa do zabezpieczenia społecznego. Jego wprowadzenie w sposób diametralny zmieniło bowiem sytuację prawną osób, które wstąpiły do służby po 1 stycznia 1999 r., a przed 23 lipca 2003 r. Ich zdaniem zmiana przepisów nie powinna mieć odniesienia do osób, które w momencie ich wejścia już pełniły służbę.
Policjantów zamierzają poprzeć posłowie PiS.– Niezbędne jest jednak policzenie, ile osób będzie mogło skorzystać z rozwiązania proponowanego przez związkowców – wyjaśnia Arkadiusz Czartoryski, przewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. I dodaje, że konieczne będzie także sprawdzenie zgodności z konstytucją wszystkich obecnie obowiązujących przepisów. – Takich sytuacji jak ta, o której mówią związkowcy, jest sporo. To efekt zaniedbań w stanowieniu prawa przez ostatnie osiem lat. Nie zlekceważymy problemów policjantów, ale trzeba wszystko dokładnie posprawdzać i policzyć. Nie jest bowiem sztuką zniszczyć budżet państwa w ciągu roku, ale rozwiązać problemy z korzyścią dla wszystkich – komentuje.
Także zdaniem związkowców obowiązujące przepisy to efekt bałaganu legislacyjnego. Przypominają, że kiedy w 1999 r. wprowadzono zasadę, że państwo będzie płacić składki za wszystkich mundurowych, podniósł się krzyk, że to klasyczny przykład przekładania pieniędzy budżetowych z kieszeni do kieszeni. Kiedy jednak w 2003 r. postanowiono, że osoby wstępujące do służby po 1999 r. także trafią do systemu zaopatrzeniowego, nie usunięto zaszłości. – I dlatego byłoby dobrze, żeby rząd prowadzący obecnie przegląd systemu emerytalnego rozwiązał ten problem – uważa Tomasz Krzemieński.
Profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS, zwraca jednak uwagę, że policjanci nie mogą twierdzić, że utracili prawa nabyte. – W momencie wejścia w życie nowych przepisów nie przysługiwały im emerytury, a jedynie wstąpili do służby w czasie obowiązywania starych przepisów.
– Nie można także mówić o dyskryminacji, bowiem policjanci wstępujący do tej formacji w tym samym czasie byli tak samo traktowani. Faktem jednak jest, że zmiana przepisów w 2003 r. była niekorzystna dla pewnej grupy funkcjonariuszy. I z tego punktu widzenia związkowcy postąpili prawidłowo, zwracając się do ministra spraw wewnętrznych i administracji o zmianę przepisów – tłumaczy prof. Marek Chmaj.
I przypomina, że ustawodawca ma prawo zmienić przepisy wstecz tylko wtedy, gdy nowelizacja prawa działa na korzyść zainteresowanych.