Nie ma chętnych na studia, które nawet w połowie można zaliczyć dzięki posiadanemu doświadczeniu zawodowemu.
Doświadczenie to połowa sukcesu / Dziennik Gazeta Prawna
Taką możliwość wprowadziła w 2014 r. nowelizacja ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.). – Wprowadzenie opcji potwierdzania przez uczelnie efektów uczenia się uzyskanych poza systemem studiów ma na celu ułatwienie osobom dojrzałym i posiadającym doświadczenie zawodowe dostępu do kształcenia w szkołach wyższych – wyjaśnia potrzebę wprowadzenia takich przepisów Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Procedury są
Dzięki temu, że uczelnia oceni wiedzę i umiejętności kandydata w procesie rekrutacji, będzie mogła zaliczyć mu nawet 50 proc. programu studiów. Przykładowo, jeżeli po maturze osoba podjęła pracę na stanowisku informatycznym, po paru latach będzie mogła rozpocząć studia na informatyce w skróconym trybie, o ile można uznać, że zdobyte przez nią kompetencje pokrywają się z tymi, które są zaplanowane w programie kształcenia. Takie studia byłyby krótsze, a także łatwiej byłoby połączyć je z innymi obowiązkami, np. pracą.
– Senaty uczelni były zobowiązane do opracowania zasad, warunków i trybu, w jakim byłyby zaliczane efekty uczenia się, oraz sposobu powoływania i działania komisji weryfikujących wiedzę kandydatów – dodaje MNiSW.
Większość szkół wyższych z opóźnieniem, ale przygotowała odpowiednie procedury. Jak wynika z danych zebranych przez DGP, studia w skróconym trybie nie cieszą się zainteresowaniem.
– Uczelnia oferuje studia z możliwością zaliczenia efektów uczenia się na wszystkich kierunkach studiów stacjonarnych. Do tej pory nikt nie skorzystał z takiej możliwości – informuje Ewa Lach z Politechniki Gdańskiej.
Podobnie w innych szkołach wyższych. – Od roku akademickiego 2016/2017 uczelnia oferuje studia z możliwością zaliczenia efektów kształcenia. Na wydziałach, które zgłosiły zainteresowanie takimi kandydatami, zostały powołane odpowiednie struktury w postaci komisji ds. potwierdzania efektów uczenia się, a w biurze ds. przyjęć na studia uruchomiono uczelniany punkt konsultacyjny. W tym roku jednak nie mieliśmy żadnego zgłoszenia – stwierdza Aneta Pyrzanowska, rzecznik prasowy Politechniki Warszawskiej.
Nikt się nie zgłosił także m.in. na Politechnikę Krakowską czy Uniwersytet Jagielloński. – Niemniej jednak również w kolejnym roku akademickim będzie możliwość podjęcia studiów z zaliczeniem efektów uczenia się – dodaje Aleksandra Jankowska, zastępca kierownika działu nauczania z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Studia w skróconym trybie cieszą się większym – ale też niewielkim – zainteresowaniem na uczelniach niepublicznych. Z danych zebranych przez MNiSW wg stanu na jesień 2015 r. procedura ta została uruchomiona w sześciu prywatnych szkołach wyższych. W efekcie kilka osób podjęło naukę.
Potrzebna promocja
Eksperci nie mają wątpliwości, dlaczego tak mało osób zainteresowanych jest skróconym trybem studiowania.
– Przede wszystkim taka możliwość uczenia się została za mało rozpropagowana wśród potencjalnych kandydatów. Nie dotarła ona np. do pracowników biur rachunkowych czy nieruchomości – uważa prof. Marek Rocki, były przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Jest to rozwiązanie naprawdę atrakcyjne. Szczególnie skierowane jednak do szkół branżowych. Przykładowo jego beneficjentami mogą być artyści, którzy chcą zdobyć dyplom Akademii Sztuk Pięknych. Ich dotychczasowy dorobek jak najbardziej można by zakwalifikować w ramach zaliczenia programu studiów – dodaje.
Możliwe też, że brak zainteresowania takimi studiami wynika z tego, że spada wartość dyplomu szkoły wyższej. Skoro osobom po maturze udało się znaleźć pracę bez tytułu magistra, to nie widzą one potrzeby dokształcania się. Malejące zainteresowanie studiami widać już po odpływie maturzystów. Jeszcze w roku akademickim 2010/2011 r. 40,8 proc. rocznika podejmowało studia. Obecnie liczba ta spadła do 37,8.