W lipcu na jedną ofertę przypadało tylko 13 bezrobotnych. To najlepszy wynik dla tego miesiąca od co najmniej 2003 roku.
ikona lupy />
Liczba zarejestrowanych bezrobotnych na jedną ofertę pracy w lipcu / Dziennik Gazeta Prawna
Do pośredniaków trafia w tym roku rekordowo dużo ofert zatrudnienia. W lipcu zgłoszono ich prawie 129 tys. – o ponad 9 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Jednak większość z nich nie została obsadzona. Bo według danych GUS w końcu miesiąca w pośrednikach było jeszcze ponad 101 tys. ofert pracy. Na jedną propozycję zatrudnienia przypadało 13 bezrobotnych. To najlepszy lipcowy wynik od 13 lat. Przy czym statystyka taka prowadzona jest dopiero od roku 2003 r. I to on był najgorszym pod tym względem – wówczas w lipcu na jedną ofertę przypadało średnio aż 129 osób bez zajęcia, czyli dziesięciokrotnie więcej niż obecnie.
W rzeczywistości kolejki po pracę są jeszcze krótsze niż wynika to z oficjalnych statystyk. – Do pośredniaków trafia tylko jedna trzecia propozycji zatrudnienia pojawiających się na rynku – przypomina prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. Bo np. pracodawcy wiedzą, że młodzi ludzie wolą szukać zajęcia przez internet.
– Wśród zarejestrowanych bezrobotnych trudno jest znaleźć fachowców. Dlatego obecnie w urzędach jest dużo ofert – po prostu dość długo czeka się na odpowiednich kandydatów – twierdzi Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.
Bywa jednak i tak, że oferty po prostu nie interesują bezrobotnych – są dla nich nieatrakcyjne pod względem finansowym. Zwłaszcza wtedy, gdy proponowane wynagrodzenie jest równe minimalnej płacy albo tylko nieco od niej wyższe. Trudno też znaleźć chętnych do pracy, jeśli wiąże się ona z koniecznością dalekich dojazdów.
Warto w tym miejscu podkreślić, że sytuacja na rynku pracy jest mocno zróżnicowana regionalnie. Najwięcej bezrobotnych na jedną ofertę zatrudnienia przypada w woj. podkarpackim, podlaskim, świętokrzyskim, lubelskim i warmińsko-mazurskim – od 32 do 23. Wniosek: najtrudniej o pracę jest w częściach kraju najsłabiej rozwiniętych, gdzie przeważa rolnictwo. – Jest tam mało inwestycji tworzących nowe stanowiska. Bezrobotni, jeśli znajdują etat, to na ogół po osobach, które wyjechały do innych miejscowości, za granicę lub po prostu przeszły na emeryturę lub rentę – wylicza Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP.
Najłatwiej o zajęcie jest w woj. wielkopolskim, zaliczanym do grona najsilniej rozwiniętych gospodarczo regionów. W tamtejszych pośredniakach na jedną ofertę pracy przypada tylko ośmiu kandydatów.