Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych domaga się od 177 firm zwrotu pieniędzy przeznaczonych na zatrudnienie osób z dysfunkcjami. Efektem sporów mogą być lawinowe zwolnienia.
O narastającym problemie alarmuje niezależna fundacja Platforma Integracji Osób Niepełnosprawnych (PION) za pośrednictwem Portalu WatchDogPfron. Do jej przedstawicieli niepokojące sygnały od przedsiębiorców oraz organizacji pozarządowych docierają już od wielu miesięcy. WatchDog twierdzi, że PFRON żąda od poszczególnych firm zwrotu od kilku tysięcy do nawet ponad miliona złotych, co może się skończyć ich upadłością.
Miliony do zwrotu
Społecznicy podliczyli, że całkowita kwota, jaką potencjalnie muszą zwrócić do PFRON firmy zatrudniające osoby z dysfunkcjami, to ok. 64 mln zł. Chodzi o pieniądze, które były przeznaczone na dofinansowanie wynagrodzeń niepełnosprawnych. Nie bez znaczenia jest, że zakłady, którym grozi zwrot środków, zatrudniają w sumie – zdaniem fundacji – niemal 8 tys. osób z dysfunkcjami. Jak twierdzi WatchDogPfron, teraz grozi im utrata pracy.
Postanowiliśmy zweryfikować te niepokojące informacje w samym PFRON. Fundusz potwierdza działania podjęte przeciwko 177 firmom. Nie odnosi się jednak do szacowanej kwoty do zwrotu. – Kwota nienależnie pobranych środków będzie znana dopiero po wydaniu decyzji rozstrzygających prowadzone postępowania. Pracodawcy będący stronami postępowań mają bowiem możliwość przedstawienia wszelkich dowodów, które mogą wskazywać na niezgodność ustaleń poczynionych przez PFRON ze stanem faktycznym – zastrzega Michał Rydzewski, rzecznik PFRON.
Jak słyszymy, przedsiębiorcy reagują bardzo różnie na wezwania od PFRON. Część zwraca środki zaraz po otrzymaniu wezwania, inni korzystają z procedury odwoławczej, która ostatecznie może zakończyć się wniesieniem sprawy przeciwko PFRON do sądu administracyjnego. – W sytuacji, gdy pracodawca nie poniesie kosztów płacy w terminie, bądź też z uchybieniem terminów, wynikających z odrębnych przepisów, przekraczającym 14 dni, nie powinien składać wniosku za dany miesiąc. Nie zmienia to jego uprawnienia do złożenia wniosku w kolejnych miesiącach – dodaje rzecznik PFRON.
Winny ustawodawca
– Zdecydowana większość problemów na linii pracodawca – PFRON wynika z dwóch przyczyn: złej jakości stanowionego prawa oraz nieproporcjonalnie wysokich do przewinienia sankcji i kar – tłumaczy Adam Hadław ze Stowarzyszenia Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. – Charakterystycznym przykładem takiej sytuacji są problemy związane z art. 33 ust 3 pkt 3 ustawy o rehabilitacji (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 127, poz. 721 ze zm.). Przepis ten zobowiązuje pracodawców prowadzących zakłady pracy chronionej do przekazywania środków pochodzących ze zwolnień podatkowych na rachunek ZFRON w terminie siedmiu dni od dnia, w którym środki te uzyskano. Dla pracodawców przekazujących na ZFRON środki pochodzące z pobranych od pensji pracowników zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych problemem jest definicja „dnia uzyskania”. Część firm przekazywała je siedem dni od wypłaty wynagrodzenia, inni w ciągu siedmiu dni od dnia, w którym musieliby przekazać te środki do urzędu skarbowego. I choć pracodawcy nie uszczuplili środków publicznych ani o jeden grosz, to przekazywali pieniądze niezgodnie z interpretacją PFRON, w efekcie muszą ponieść karę w wysokości 30 proc. środków, które przekazywali z opóźnieniem – dodaje.
Na co mogą liczyć pracodawcy / Dziennik Gazeta Prawna
Podkreśla, że znamienny jest tu fakt, iż pomimo że pracodawcy są kontrolowani i karani do wielu lat, ustawodawca potwierdził, „że za dzień uzyskania tych środków uznaje się dzień wypłaty wynagrodzeń” dopiero w nowelizacji ustawy o rehabilitacji z 25 września 2015 r.
Patologiczne sytuacje
Restrykcyjne przepisy warunkujące dofinansowanie wynagrodzeń osób niepełnosprawnych prowadzą do sytuacji skrajnych. WatchDogPfron powołuje się na przykład działającej na Podkarpaciu spółdzielni inwalidów – zakładu pracy chronionej zatrudniającego ponad 150 osób z niepełnosprawnością. Wpadła ona w kłopoty finansowe wskutek braku zapłaty od kontrahentów (spółdzielnia zajmuje się produkcją m.in. odzieży roboczej). W tej sytuacji szefostwo postanowiło opłacić w pierwszej kolejności swoich pracowników i bieżące rachunki. Zabrakło jednak na ZUS. Mimo zawarcia ugody z zakładem (rozłożenie składek na raty) sytuacja wzbudziła wątpliwości urzędu skarbowego. Ten poinformował o sprawie PFRON, który zgodnie z przepisami nakazał spółdzielni zwrot 1,5 mln zł pobranych wcześniej pieniędzy.
– Podjęliśmy negocjacje z PFRON, wciąż czekamy na decyzję. Zaproponowaliśmy rozłożenie tej kwoty na raty. Tak naprawdę jedyne, co nas może w tym momencie uratować, to zmiany w przepisach, które mogliby uchwalić parlamentarzyści – stwierdza Stanisław Paszczak, prezes spółdzielni inwalidów.
Tymczasem sytuacja związana ze zwrotami pieniędzy do PFRON staje się coraz trudniejsza. Wczoraj Platforma Integracji Osób Niepełnosprawnych poinformowała, że firm, które będą musiały zwrócić pobrane pieniądze, jest już ok. 230 (zatrudniają one ok. 10,3 tys. osób niepełnosprawnych). Wysokość kar oszacowano tym razem na ok. 83 mln zł.
Nadzieja w posłach
Co zrobią z tym problemem parlamentarzyści? W Sejmie trwa debata nad zmianą przepisów w taki sposób, by przedsiębiorców traktować nieco bardziej ulgowo. Posłowie z podkomisji stałej ds. osób niepełnosprawnych zaproponowali np., by kwoty do zwrotu można było rozkładać na raty, zwłaszcza gdy w grę wchodzą drobne uchybienia ze strony przedsiębiorcy. PION krytykuje jednak ten kierunek myślenia. – W wielu firmach zaksięgowanie tych absurdalnych kar spowoduje, że na koniec roku będą one miały stratę. Tym samym, według nomenklatury PFRON, znajdą się „w trudnej sytuacji finansowej” – przekonują przedstawiciele PION. A to oznacza, że efekt będzie podobny, co teraz, tzn. fundusz automatycznie wstrzyma im dofinansowanie do kosztów płacy osób niepełnosprawnych.