Skuteczniejsze zapobieganie konfliktom interesów to główny postulat urzędników resortu zdrowia, którzy zajmują się nowelizacją prawa farmaceutycznego.
Prace nad nowymi przepisami są zaawansowane. Mają wejść w życie jeszcze w 2016 r. Rzecz najważniejsza: osoby zajmujące kluczowe stanowiska w Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej (w tym wojewódzcy inspektorzy farmaceutyczni) nie będą mogły prowadzić działalności gospodarczej związanej z wytwarzaniem produktów leczniczych lub obrotem nimi. Zarazem w przypadku, gdy taka działalność prowadzona jest przez najbliższych, urzędnik inspekcji będzie musiał zgłosić, że może występować w tej sytuacji konflikt interesów.
– Nie chodzi o polowanie na czarownice. Nikt nie będzie wyrzucał z pracy tylko dlatego, że żona kieruje hurtownią farmaceutyczną albo dużą apteką. Ale wiedza o tym musi być ujawniana – słyszymy od jednego z wysoko postawionych urzędników w resorcie zdrowia.
Jeśli okaże się, że któryś ze zobligowanych do składania deklaracji funkcjonariuszy tego nie uczyni, a potem wyjdzie na jaw, że jego bliscy prowadzą biznes związany z obrotem lekami – konsekwencją będzie nawet zwolnienie go z pracy.
Pionizacja inspekcji
Niewystarczające siły / Dziennik Gazeta Prawna
Znacznie ciekawsza może być jednak zmiana, do której w ministerstwie przykłada się mniejszą wagę. Chodzi o to, że jeden z nowo dodanych przepisów przewiduje, że osoby zatrudnione w inspekcji – także jej wojewódzkich oddziałach – nie będą mogły przeprowadzać kontroli u swoich byłych pracodawców lub przedsiębiorców, na rzecz których świadczyli usługi. Karencja będzie wynosiła trzy lata od momentu zatrudnienia na stanowisku inspektora farmaceutycznego. Już teraz co prawda taka możliwość istnieje na gruncie przepisów kodeksu postępowania administracyjnego, ale wymaga wskazania przez inspektora, że w danym przypadku pozostaje w konflikcie interesów. Nowe regulacje spowodują, że niezależnie od jego chęci lub braku do kontroli byłego pracodawcy, nie będzie on mógł przeprowadzać kontroli.
Eksperci popierają to rozwiązanie. Zwracają jednak przy tym uwagę, że w słabiej obsadzonych inspektoratach może pojawić się problem. Chodzi o to, że może zdarzyć się tak, iż nie będzie osoby uprawnionej do kontroli np. dużej hurtowni. Skorzystanie z pomocy kolegów z innej wojewódzkiej inspekcji może zaś być utrudnione, gdyż oddziały podlegają nie głównemu inspektorowi farmaceutycznemu, lecz wojewodom.
– Trudno wyobrazić sobie sytuację tego typu pomocy międzywojewódzkiej – zwraca uwagę Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. I dodaje, że to kolejny powód, dla którego należałoby doprowadzić do pionizacji struktur inspekcji farmaceutycznej.
– Gdyby o tym, co się dzieje w wojewódzkich inspektoratach, decydował GIF, nie byłoby problemu, aby w dane miejsce wysłać tymczasowo inspektorów pracujących w zupełnie innym zakątku Polski – wskazuje rzecznik GIF.
Nowe kadry
Obok tego postulatu wśród ekspertów przewijają się jeszcze dwa inne. Po pierwsze wraz z nowelizacją należy znaleźć pieniądze na kilkanaście nowych etatów w inspekcjach. I po drugie, być może ważniejsze, aby inspektorami wreszcie mogli zostawać nie tylko farmaceuci.
W aktualnym brzmieniu art. 114 ust. 2 par. 1 prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.) stanowi bowiem, że inspektorem może być wyłącznie osoba, która skończyła 5-letnie studia farmaceutyczne.
– Nie byłoby złym rozwiązaniem, gdyby GIF mogła na tych stanowiskach zatrudniać na przykład informatyków – twierdzi Paweł Trzciński.
Zgadza się z tym także wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej Marek Tomków. Powód? W ciągu ostatnich lat praca inspektorów farmaceutycznych zmieniła się nie do poznania. Zwiększyła się choćby rola analiz ksiąg rachunkowych czy kontrola dokumentów umieszczanych w systemach teleinformatycznych.
– W niektórych kwestiach, które mogą być istotne dla inspekcji, jeden informatyk niekiedy może zdziałać więcej niż trzy osoby z wykształceniem farmaceutycznym – przyznaje Marek Tomków. I dodaje, że oczywiście rezygnacja z obowiązku posiadania wykształcenia farmaceutycznego przez inspektorów otwiera pole do kolejnej debaty: przedstawiciele których zawodów mogliby zostać inspektorami.
– Wydaje się, że dobrze byłoby zwerbować na przykład informatyków oraz doświadczonych księgowych – twierdzi wiceprezes NIA.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w trakcie uzgodnień wewnątrzresortowych