Nie zmienią się płace pracowników publicznych szkół wyższych. Resort nauki postanowił utrzymać minimalne stawki dla akademików na poziomie z 2015 r. Tak wynika z projektu rozporządzenia w sprawie warunków wynagradzania za pracę i przyznawania innych świadczeń związanych z pracą dla pracowników zatrudnionych w uczelni publicznej. Ma wejść w życie 14 dni od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.



Po trzech tłustych latach podwyżek w publicznych uczelniach, w ciągu których szkoły dostały prawie 6 mld zł z budżetu państwa, przyszedł czas na chude. Resort proponując nową wersję rozporządzenia w sprawie wynagrodzeń akademików postanowił nie zmieniać płac.
– Minimalne stawki wynagrodzeń zasadniczych pracowników uczelni publicznej utrzymano na poziomie osiągniętym w 2015 r. dzięki przeprowadzonej w latach 2013–2015 systemowej podwyżce wynagrodzeń pracowników uczelni publicznej – wskazuje w uzasadnieniu resort. Oznacza to, że profesor zwyczajny na uczelni publicznej otrzyma nie mniej niż 5390 zł miesięcznie, adiunkt – 4305 zł, a asystent – 2450 zł. Uczelnie, jeżeli mają na ten cel środki, same mogą przyznawać akademikom wyższe płace.
– Prawdą jest, że poprzedni rząd przeznaczył kilka miliardów na wzrost pensji na uczelniach, jednak plan nie został zrealizowany. Miały one bowiem średnio wzrosnąć od 30 proc. i to trwale. Tymczasem część uczelni przyznawała podwyżki na czas określony, np. na rok, zatem element trwałości nie został dotrzymany – mówi Janusz Rak, prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego. Dlatego związkowcy uważają, że resort powinien przeprowadzić gruntowną analizę wynagrodzeń w szkolnictwie wyższym. – Warto też zauważyć, że ministerstwo nie zmienia minimalnych stawek, nawet dla tych stanowisk, gdzie wynagrodzenie wskazane w proponowanych przepisach nie osiąga wymaganych 2 tys. zł, które mają obowiązywać w 2017 r. – zwraca uwagę Janusz Rak. Tak jest w przypadku osób zatrudnionych na stanowiskach magazynierów bibliotecznych, techników dokumentalistów czy konserwatorów książki. W ich przypadku minimalna stawka wynikająca z rozporządzenia wynosi ok. 1,3 tys. zł miesięcznie. Zdaniem związkowców rozporządzenie w tym zakresie powinno być ujednolicone z płacą minimalną. – Uczelnie przecież i tak dają im więcej i dopłacą do ich pensji, jeżeli zarabiają oni mniej – mówi Janusz Rak.
Ponadto projekt zakłada zharmonizowanie przepisów rozporządzenia z regulacjami wynikającymi z prawa pracy. Proponuje rozwiązanie, zgodnie z którym nauczycielowi akademickiemu, dla którego nie zaplanowano obciążenia dydaktycznego z powodu przewidzianej nieobecności w pracy (związanej m.in. z urlopem macierzyńskim, ojcowskim i rodzicielskim) zalicza się do przepracowanych godzin zajęć dydaktycznych jedną trzydziestą rocznego pensum dydaktycznego dla danego stanowiska, za każdy tydzień nieobecności przypadającej. Przy czym wskaźnik ten będzie miał zastosowanie tylko w okresie, w którym w uczelni są prowadzone zajęcia dydaktyczne.
Etap legislacyjny
W trakcie konsultacji