Jeśli matka starająca się o świadczenie wychowawcze na pierwsze dziecko wyszła w tym roku za mąż, musi podać dochody zarówno swoje, jak i męża sprzed dwóch lat.
Co do zasady, w tym roku przy ubieganiu się o 500 zł na najstarszego potomka, liczone są dochody z 2014 r. Wskazuje na to art. 48 ust. 2 ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (Dz.U. poz. 195). Przyjęcie takiego rozwiązania było konieczne, bo w momencie uruchamiania rządowego programu urzędy skarbowe nie dysponowały jeszcze pełnymi danymi o wysokości dochodów osiągniętych przez rodziców w ubiegłym roku.
W przypadku rodziców pozostających w związku małżeńskim wymagana jest wysokość zarobków z roku bazowego obydwojga z nich. Wielu z nich jest jednak zdziwionych, że w sytuacji, gdy w 2014 r. nie byli jeszcze związani z małżonkiem, i tak jego dochody będą uwzględniane przy sprawdzaniu spełniania kryterium dochodowego na pierwsze dziecko (800 zł lub 1200 zł). Może się więc zdarzyć, że jego zarobki spowodują przekroczenie progu i odmowę przyznania świadczenia wychowawczego.
– Przepisy ustawy nie zawierają wyjątków dotyczących daty zawarcia małżeństwa. Ważna jest dla nas aktualna sytuacja w momencie składania wniosku, a rodzic nie jest osobą samotnie wychowującą dziecko. Dlatego musimy sprawdzać wysokość dochodów zarówno męża, jak i żony – tłumaczy Eliza Dygas, kierownik działu świadczeń rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płocku.
Dodaje, że gdyby dochód męża w porównaniu z 2014 r. uległ zmianie, np. stracił on pracę i jest obecnie bezrobotny, to jego wcześniejsze zarobki w ogóle nie będą brane pod uwagę. Tym samym nie będą miały wpływu na uprawnienie do 500 zł na dziecko. Gminy stosują bowiem w takich sytuacjach procedurę dochodu utraconego.
Inaczej będzie natomiast w odwrotnych okolicznościach, czyli podjęcia zatrudnienia w tym lub poprzednim roku. Nowo osiągane wynagrodzenie będzie wtedy uwzględnione.
– Z tym problemem mamy do czynienia od dawna, tyle że w odniesieniu do świadczeń rodzinnych, ponieważ w programie 500+ przyjęto takie same zasady postępowania jak przy zasiłkach na dzieci – podkreśla Damian Napierała, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Świadczeń.
Dodaje, że rodzice, którzy nie zgadzali się z takim postępowaniem ze strony gmin, niekiedy odwoływali się do samorządowych kolegiów odwoławczych, a potem do wojewódzkich sądów administracyjnych (WSA).
– Zdarzyło się kilka wyroków, w których sędziowie orzekali na korzyść rodziców. Możliwe, że podobna linia orzecznicza ukształtuje się przy świadczeniu wychowawczym, jeżeli rodzice będą składać odwołania również w tej sprawie – wskazuje Damian Napierała.