Po krztuścu i odrze przyszła kolej na ospę – na rynku coraz częściej brakuje preparatów ochronnych. Firmy nie nadążają z ich produkcją.
– Próbowałam zaszczepić dziecko przeciwko ospie, ale w przychodni rozkładali ręce, mówiąc, że nie mają preparatu – mówi jedna z matek, która w kwietniu szukała szczepionki w warszawskich przychodniach. Za każdym razem otrzymywała informację, że najwcześniej wizyta będzie możliwa w sierpniu.
Placówki medyczne potwierdzają wystąpienie problemu. – Mieliśmy niedostatek szczepionek. Zmuszeni byliśmy do przepisywania pacjentów na inny termin – tłumaczy pracownik punktu szczepień w Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej w stołecznej dzielnicy Ochota. Na kłopoty z dostępnością wskazuje też Główny Inspektorat Sanitarny. – Mieliśmy telefony od zaniepokojonych rodziców chcących zaszczepić dziecko na własną rękę. Skarżyli się, że nie mogą nabyć preparatu, i pytali, z czym jest to związane – informuje Jan Bondar z GIS.
Braki preparatu na polskim ryku potwierdza również firma GSK, będąca jedynym jego dostawcą w Polsce. Wspomina nawet o dwa razy większej liczbie zapytań o szczepionkę w tym roku.
Eksperci nie mają wątpliwości, że wpływ na taką sytuację miała informacja o śmierci dziecka chorego na ospę. Wtedy wzrosło zainteresowanie odpłatnym szczepieniem. Darmowe są dla grupy objętej specjalną ochroną państwa – są to dzieci do 12. roku życia, przebywające w zakładach opiekuńczych czy domach dziecka lub też mające obniżoną odporność, HIV czy też będące przed chemioterapią. Reszta musi płacić. I to tej grupy dotyczył problem.
– Szczepionki są preparatami biologicznymi. Ich produkcja jest bardziej skomplikowana niż w przypadku innych leków. Dlatego przy zwiększającym się światowym zapotrzebowaniu na szczepionki mogą wystąpić opóźnienia dostaw – przyznaje Krzysztof Kępiński z GSK. Dodaje, że przejściowe trudności z dostępnością szczepionki przeciwko ospie wietrznej na rynku prywatnym zostały rozwiązane dzięki współpracy z Ministerstwem Zdrowia, które wyraziło zgodę na sprowadzenie do Polski preparatu z Łotwy. Z zagranicy na krajowy rynek trafiło w sumie kilka tysięcy dawek.
Pytani przez DGP inspektorzy sanitarni przekonują, że chwilowe trudności nie odbiły się na szczepieniach obowiązkowych. – W tym roku dostarczono 960 dawek, które pokryły zapotrzebowanie – mówi Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy WSSE w Łodzi.
Krzysztof Kępiński przekonuje, że obecnie szczepionka jest dostępna dla pacjentów we wszystkich kanałach dystrybucyjnych. Przychodnie również potwierdzają, że w ostatnim czasie sytuacja zaczęła się normować. Obawiają się jednak, że problem może się powtórzyć. Szczególnie że, jak dodają eksperci, przed nami jeszcze jeden trudny czas – jesień. Nowy rok szkolny i przedszkolny to kolejny wysyp ospy w Polsce. Jeśli prognozy się sprawdzą, w drugim półroczu rynek znowu będzie musiał zmierzyć się z niedoborem szczepionek, bowiem dostawy nie są zabezpieczone do końca roku, dokonuje się ich na bieżąco.
Do tego zagraniczne szczepionki, które trafiły do sprzedaży na polski rynek, mają krótki okres ważności. – Kończy się w listopadzie tego roku – mówi jeden z inspektorów.
W ubiegłym roku przeciwko ospie wietrznej zostało zaszczepionych 63,1 tys. dzieci. Dla porównania w 2012 r. 56 tys. Ten rok, zdaniem ekspertów, przyniesie kolejny wzrost. Rośnie bowiem świadomość rodziców co do tego, dlaczego warto szczepić przeciwko ospie wietrznej. A warto ze względu na powikłania. Im dana osoba jest starsza, tym są one poważniejsze. Mowa m.in. o zapaleniu móżdżku czy opon mózgowo-rdzeniowych. W skrajnych przypadkach może dojść również do zgonu, czego dowodem jest przypadek z tego roku, który napędził popyt, choć wpływ na sytuację miała też łagodna zima, która spowodowała wysyp choroby. Eksperci wskazują, że to kolejny przypadek kłopotów ze szczepionkami. W zeszłym roku dotyczyły one głównie preparatów na krztusiec.