Na rachunkach przyszłych emerytów w OFE jest zaledwie o 15 mld zł więcej niż przekazał tam ZUS. Prawie wszystkie OFE pobierają od swoich klientów maksymalne opłaty od wpływającej składki. Rząd i KNF zapowiadają zmiany, m.in. wprowadzenie bezpiecznych funduszy i ograniczenie opłat pobieranych od klientów.
Komisja Nadzoru Finansowego podała właśnie, że na koniec października przyszli emeryci oszczędzający w OFE mieli na kontach 130,2 mld zł. To zaledwie o 15,3 mld zł (13,4 proc.) więcej, niż przekazał do nich ZUS. A jeszcze rok temu stosunek ten wynosił niemal 50 proc.
Pogorszenie wyników OFE jest głównie skutkiem fatalnej koniunktury na warszawskiej giełdzie. Eksperci podkreślają, że te dane, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wypłat pierwszych emerytur z II filara, powinny skłonić rząd i KNF do podjęcia działań. Postulują m.in. stworzenie tzw. funduszy typu B, które umożliwiają bardziej bezpieczne inwestowanie, obniżenie opłat, jakie pobierają od klientów fundusze, i redukcję ich wydatków na akwizycję.
- Zaraz po nowym roku zajmiemy się wprowadzaniem tzw. bezpiecznych funduszy. Przyjrzymy się też prowizjom pobieranym od członków OFE - mówi GP Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Postulaty zmian w przepisach regulujących sposób funkcjonowania OFE zapowiada też KNF.

Najgorszy rok w historii

Rok temu, czyli podczas październikowych rekordowych notowań na giełdzie, na kontach klientów OFE było 142,8 mld zł. A ZUS przekazał do nich 95,5 mld zł. Fundusze zarobiły więc do tamtego czasu 47,3 mld zł, a ich klienci mieli na kontach o połowę więcej pieniędzy niż wpłacili. Proporcja ta, do tamtego czasu, stale się też poprawiała. Na koniec 2002 roku aktywa funduszy przekroczyły kwotę otrzymaną z ZUS, a w kolejnych latach ten stosunek ulegał zdecydowanej i szybkiej poprawie. Na koniec 2005 roku w aktywach funduszy było o 34,8 proc. więcej pieniędzy, niż przekazał tam ZUS. Na koniec 2006 roku o 45,6 proc., a w rekordowym październiku 2007 r. - o 49,5 proc.
Prawdziwym zimnym prysznicem, zarówno dla zarządzających aktywami OFE, jak i klientów funduszy, był ostatni rok. W tym czasie do OFE z ZUS trafiło 19,33 mld zł, a mimo to aktywa funduszy zmalały o 12,6 mld zł. W sumie więc przyszli emeryci stracili 31,9 mld zł z zysków, jakie wcześniej wypracowały dla nich OFE. Stało się tak głównie za sprawą fatalnej sytuacji na warszawskiej giełdzie. Na koniec października 2007 r., czyli miesiącu, w którym warszawskie indeksy biły rekordy, w aktywach OFE w akcjach ulokowane było 52,59 mld zł. We wrześniu tego roku (ostatnie dane, jakie udostępnia KNF) ich wartość zmalała do 35,2 mld zł.

Niższe prowizje

Pogarszające się wyniki OFE powodują, że coraz częściej pojawiają się zarzuty, że OFE nie konkurują ze sobą opłatami pobieranymi od klientów i pobierają je w maksymalnej wysokości. A to dodatkowo uszczupla kapitał przyszłych emerytów. Te opłaty to wysokość prowizji od wpływającej składki i tzw. opłata za zarządzenie. OFE konkurowały ze sobą opłatami do kwietnia 2004 r. Same ustalały ich wysokość, a większość redukowała je w miarę upływu czasu przynależności do OFE. Wprowadzona w tamtym czasie zmiana przepisów określiła maksymalne limity opłaty od składki. Docelowo, ale dopiero od 1 stycznia 2014 r., OFE nie będą mogły z pieniędzy przekazywanych im z ZUS zabrać więcej niż 3,5 proc. Do tej daty maksymalny limit opłaty wynosi - od kwietnia 2004 do 2010 r. - 7 proc., od 2011 - 6,125 proc., od 2012 - 5,25 proc., od 2013 - 4,375 proc. Niestety, wraz ze zmianą przepisów wszystkie OFE (poza Allianz Polska OFE) ustaliły wysokość prowizji na maksymalnym 7-proc. dopuszczalnym poziomie.
Podobnie jest z opłatą za zarządzanie, pobieraną przez powszechne towarzystwa emerytalne bezpośrednio z pieniędzy przyszłych emerytów. Większość OFE ustaliło ją także na maksymalnie wysokim poziomie.

Zyskowne fundusze

Między innymi dzięki temu do tej pory PTE mogły wypłacić 1,89 mld zł tytułem dywidend dla swoich akcjonariuszy. Najlepszy pod tym względem jest PTE Commercial Union, który pierwsze pieniądze udziałowcom wypłacił już w 2003 r., tj. cztery lata po uruchomieniu reformy emerytalnej.
- Trzeba jednak pamiętać, że w ciągu 9 lat istnienia OFE nakłady poniesione na stworzenie i funkcjonowanie PTE wyniosły ponad 3,5 mld zł - podkreśla Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Wskazuje, że dodatni bilans poniesionych w ciągu 9 lat nakładów i dywidend uzyskają jedynie trzy PTE: Commercial Union PTE, ING PTE i Pocztylion-Arka PTE.
Te argumeny nie przekonują rządu, który chce przy wsparciu KNF przygotować na przyszły rok gruntowną reformę systemu.
- Do końca roku zmiany będziemy konsultować z rynkiem, a następnie przedstawimy konkretne postulaty - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Wiadomo, że Komisji nie podobają się rosnące koszty akwizycji, brak konkurencji między OFE w zakresie wysokości opłat od składek i sposób inwestowania środków. Chce też rekomendować stworzenie funduszy o różnych profilach ryzyka.
Z tego też powodu nie znajdą raczej poparcia pomysły posłów lewicy i PiS, którzy chcą odpowiednio obniżenia opłat od składek oraz obniżenia opłat od składek i za zarządzanie. Wiadomo jednak, że w tym kształcie rząd ich nie poprze, nie tylko ze względów politycznych.
- Na reformę OFE należy patrzeć całościowo. Przykładowo kwestię opłat warto rozpatrywać łącznie z subfunduszami o różnych profilach ryzyka, bo wiadomo, że zarządzanie bezpieczniejszymi portfelami jest prostsze i powinno się wiązać z niższą opłatą - mówi Łukasz Dajnowicz.

Drodzy akwizytorzy

Nadzorowi nie podobają się także rosnące koszty akwizycji, które pochłaniają obecnie ponad 33 proc. ogółu kosztów funduszy. W pierwszej połowie tego roku było to już 172 mln zł, podczas gdy dwa lata wcześniej 122,6 mln zł. Komisja obawia się, że będą one rosły jeszcze bardziej, jeśli wybuchnie tzw. wojna transferowa. Warunki do jej wybuchu pojawią się za kilka lat, kiedy zmaleje liczba nowych członków OFE, co wynika z trendów demograficznych. Z drugiej strony portfele tych, którzy są już w OFE, będą coraz grubsze, a co za tym idzie, wyższa będzie prowizja dla akwizytora. Już teraz za zwerbowanie osoby, która w OFE jest od początku i zarabia powyżej średniej krajowej, akwizytor może zarobić 1 - 1,5 tys. zł.
Komisji najbardziej zależy na wyrugowaniu praktyki, w której akwizytor zaczyna świadczyć usługi innemu OFE i przenosi do niego pozyskanych już klientów. Rozważany jest też system, w którym zapisywanie i zmiana funduszu odbywałyby się głównie za pomocą kanałów elektronicznych lub korespondencyjnie. KNF chciałaby też wprowadzić element pozwalający na obiektywną ocenę oferty OFE, np. w postaci wskaźnika, ujmującego wszystkie koszty oszczędzania.

Fundusze się naśladują

KNF sygnalizuje też zmianę w systemie określania minimalnej stopy zwrotu. Obecnie stosowany mechanizm powoduje, że zarządzający inwestycjami funduszy mają głównie za zadanie obserwować konkurentów. Chodzi o to, żeby uzyskane przez nich wyniki nie spadły poniżej minimalnej stopy zwrotu, bo wtedy PTE musi dopłacić różnicę z własnej kieszeni. Dopiero na drugim miejscu jest osiągnie maksymalnych zysków lub minimalizowanie strat. W efekcie obecnie zarządzający OFE nie mógł wyjść z rynku akcji wcześniej niż konkurenci, bo ryzykowałby, że jego fundusz wykazałby niższe zyski niż minimalne i musiałby dopłacać.
Nie sprawdza się też bonus w postaci środków z rachunku premiowego za dobre wyniki inwestycyjne. W kolejnym okresie rozliczeniowym nie jest on już tak atrakcyjny, żeby zrekompensować ewentualną dopłatę. Nadzór sygnalizował, że alternatywą jest opracowanie indeksu zewnętrznego, opartego na kombinacji indeksów giełdowych i stóp procentowych, który eliminowałby naśladownictwo w poczynaniach OFE.