Oficjalnie bez pracy jest w sektorze rolnym tylko 46,3 tys. osób – tylu zarejestrowanych bezrobotnych miały pod koniec lutego gospodarstwa rolne. To zaledwie 2,8 proc. ogólnej liczby osób bez zajęcia zapisanych w kartotekach urzędów pracy – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Mamy dużo rolników / Dziennik Gazeta Prawna
Jest ich tak mało, ponieważ w większości rolnicy, którzy nie mają pracy, nie mogą się zarejestrować w pośredniakach jako osoby bezrobotne, nawet wtedy jeśli wcześniej pracowali dodatkowo na etacie poza rolnictwem. Zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy bezrobotnym może być tylko ta osoba, która nie jest właścicielem lub posiadaczem nieruchomości rolnej o powierzchni użytków rolnych przekraczających 2 hektary przeliczeniowe. Te restrykcyjne przepisy sprawiają, że kilkaset tysięcy rolników, choć praktycznie nie ma zajęcia albo ma go bardzo mało, to nie trafia do oficjalnych statystyk bezrobocia.
– W ubiegłym roku rolnictwo ukrywało ok. 500 tys. takich osób – szacuje dr Bożena Karwat-Woźniak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Podkreśla, że bez nich produkcja rolna by nie ucierpiała. Jej zdaniem ukryte bezrobocie w tej branży wynika przede wszystkim z dużego rozdrobnienia polskiego rolnictwa w sytuacji, gdy przybywa w nim różnego typu maszyn i nowoczesnych technologii. W efekcie jest coraz mniej pracy dla ludzi. Potwierdzają to między innymi dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Według nich średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego, wyliczona w związku z dopłatami unijnymi, wynosiła w ubiegłym roku 10,49 ha i była tylko o 0,58 ha większa niż przed ośmioma laty. W tym przeciętna powierzchnia takiego gospodarstwa w woj. małopolskim wynosiła zaledwie 3,98 ha, w podkarpackim – 4,71 ha, w świętokrzyskim – 5,57 ha, w śląskim – 7,42 ha, a w lubelskim – 7,58. Podobne dane przedstawia GUS. Wynika z nich, że aż 261 tys. gospodarstw ma 1–1,99 ha, 457 tys. od 2 do niespełna 5 ha, natomiast powierzchnia kolejnych 309 tys. wynosi od 5 do 9,99 ha. Tylko 33 tys. ma co najmniej 50 ha, które jak się szacuje, daje zatrudnienie dwóm osobom przez cały rok.
– Chłopskie gospodarstwa przechowują dużo bezrobotnych także dlatego, że na wsi, szczególnie na terenach typowo rolniczych, powstaje mało nowych miejsc pracy w przemyśle czy usługach. Znalezienie etatu jest tam bardzo trudne – ocenia dr Karwat-Woźniak.
W ocenie ekspertów ukryte bezrobocie w rolnictwie szybko nie zniknie. Głównie dlatego, że zwiększanie gospodarstw jest procesem powolnym. Właściciele niewielkich obszarowo gruntów nie chcą się ich pozbyć między innymi z tego powodu, że dzięki nim mają preferencyjne ubezpieczenie w KRUS. Inni trzymają się ziemi ze względu na dopłaty z UE.
W tej sytuacji wyróżniamy się mocno na tle krajów Unii Europejskiej pod względem odsetka osób zatrudnionych w tym sektorze gospodarki. Bo według oficjalnych danych, które nie uwzględniają bezrobocia ukrytego, aż ok. 7 proc. aktywnych zawodowo Polaków pracuje w rolnictwie – to prawie 2,5 razy więcej niż przeciętnie we Wspólnocie. Przy tym na przykład w Niemczech czy Wielkiej Brytanii wskaźnik ten jest aż dziesięciokrotnie mniejszy niż u nas.