Ministerstwo pracy stanie w obronie polskich firm delegujących. Te obawiają się, że zmiany zaproponowane w dyrektywie podstawowej 96/71/WE o delegowaniu pracowników doprowadzą do ich upadku.
Komisja Europejska zapowiedziała wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik delegowany na kilka miesięcy do pracy za granicą musiałby otrzymywać taką samą pensję jak miejscowy. Przysługiwałyby mu też wszystkie dodatki. KE proponuje również ograniczenie okresu delegowania do 24 miesięcy.
– Nowe przepisy mogą zagrozić zatrudnieniu około 2 mln osób, w tym 260 tys. Polaków. Propozycje KE ingerują w suwerenność państw i wewnętrzne plany poszczególnych przedsiębiorstw – alarmuje Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Propozycjami KE zaniepokojony jest też resort pracy. – Kierunek projektowanych zmian budzi poważne wątpliwości w kontekście podstawowego celu Unii Europejskiej, jakim jest pogłębianie rynku wewnętrznego i wspieranie konkurencyjności – wskazuje w opinii dla DGP ministerstwo pracy.
Dodaje, że rząd RP wielokrotnie prezentował stanowisko, iż obecne uregulowania w obszarze delegowania pracowników zapewniają równowagę pomiędzy ochroną praw pracowniczych i zasadami rynku wewnętrznego. – Zwalczaniu przypadków nadużyć i nieuczciwych praktyk służy przyjęta w 2014 r. po długich i trudnych negocjacjach dyrektywa 2014/67/UE. Wszystkie państwa członkowskie są zobowiązane do 18 czerwca 2016 r. do jej implementacji i to na tym przede wszystkim powinny w tej chwili skupić swoje wysiłki – podkreśla.
Z tym zgadzają się pracodawcy. – Proponowane zmiany wydają się skutkiem nacisków związków zawodowych na KE. Ich wprowadzenie nie ma merytorycznego uzasadnienia – komentuje Krzysztof Jakubowski.
– Ze względu na to, iż Polska deleguje najwięcej pracowników w całej UE, jakiekolwiek zmiany dyrektywy będą miały dla polskich przedsiębiorców i pracowników podstawowe znaczenie. Rząd RP będzie podejmował wszelkie możliwe działania, by zabezpieczyć polski interes – zapowiada resort.
– Sprzeciw jedynie Polski nie jest w stanie wstrzymać prac nad dyrektywą – ocenia dr hab. Piotr Wawrzyk z Instytutu Europeistyki UW. – Polska musi zbudować koalicję z innymi państwami – dodaje.