Ustalenie, który kraj ma wypłacać świadczenia na dzieci, wymaga zbadania sytuacji zawodowej członków rodziny. A to może trwać miesiącami.
Pomoc dla rodzin / Dziennik Gazeta Prawna
Osoby, których członek rodziny przebywa w jednym z państw UE, a będą składać wniosek o 500 zł na dziecko, mogą dłużej niż inni czekać na decyzję w ich sprawie. To, czy w ogóle otrzymają świadczenie wychowawcze, będą bowiem ustalać marszałkowie województw. W tym celu będą kontaktować się z odpowiednimi instytucjami z innych krajów. Tyle tylko, że wymiana informacji trwa często wiele miesięcy. Co więcej mimo że marszałkom przybędzie obowiązków, to póki co nie mogą liczyć na dodatkowe środki z budżetu państwa, np. na zatrudnienie dodatkowych pracowników. To również może wpłynąć na przedłużenie czasu rozpatrywania spraw.
Reguły pierwszeństwa
Wprowadzane od 1 kwietnia świadczenie wychowawcze będzie tak jak zasiłek na dziecko klasyczną formą wsparcia, podlegającą pod przepisy o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. Procedurami w tym zakresie zajmują się marszałkowie województw, którzy do realizacji tego zadania upoważniają Regionalne Ośrodki Polityki Społecznej (ROPS). Ich stosowanie ma zapobiegać sytuacjom, w których przebywający w dwóch krajach rodzice będą jednocześnie pobierać pełne kwoty wsparcia w nich przysługujące. Unijne prawo określa więc, który kraj ma pierwszeństwo w ich wypłacie. Co do zasady obowiązek ten należy do tego państwa, w którym rodzic jest aktywny zawodowo.
– Jeżeli więc np. bezrobotna matka jest z dziećmi w Polsce, a ojciec pracuje w Niemczech, to 500 zł w gminie nie będzie przysługiwać – wyjaśnia Danuta Średzińska, kierownik referatu koordynacji ROPS w Opolu.
Natomiast jeśli obydwoje pracują, wtedy wsparcie przyznaje jako pierwszy ten kraj, w którym przebywają dzieci. Gdyby jednak świadczenie to było niższe od tego, które jest możliwe do uzyskania w drugim państwie, będzie ono wypłacać tej rodzinie wyrównanie, tzw. dodatek dyferencyjny (regułą jest, aby rodzic otrzymywał możliwie najwyższą kwotę wsparcia).
– Jeśli okaże się, że krajem właściwym do wypłaty zasiłku na dziecko są najpierw Niemcy, to ze względu na jego wyższą wysokość niż świadczenia wychowawczego w Polsce nie będzie ono w ogóle przysługiwać. Gdyby jednak pierwszeństwo w przyznaniu wsparcia należało do gminy, to nasz zachodni sąsiad wypłaci różnicę, czyli dodatek dyferencyjny – tłumaczy Anna Pietrasik, kierownik referatu koordynacji RCPS w Łodzi.
Dodaje, że rodzice muszą się liczyć z tym, że gdy złożą wniosek w gminie, zostanie on przekazany do ROPS i jego pracownicy podejmą działania służące ustaleniu sytuacji tej rodziny w kraju i za granicą. W tym celu wymieniane są informacje z instytucjami z innych państw i tam też przesyłany jest wniosek, gdyby to inny kraj miał pierwszeństwo.
Problem w tym, że praktyka związana z postępowaniami prowadzonymi w sprawach o zasiłki pokazała, że są one skomplikowane i pracochłonne. Ustalanie stanu faktycznego odbywa się poprzez dokumenty wysyłane w formie papierowej, a okres oczekiwania na odpowiedź na zapytania trwa nawet kilkanaście miesięcy.
Bez wyższej dotacji
W związku z dużym zainteresowaniem świadczeniem wychowawczym, marszałkowie spodziewają się też, że wzrośnie liczba przesyłanych do nich spraw. Jednak, o ile ustawa z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (Dz.U. poz. 195) przewiduje środki na pokrycie kosztów obsługi dla gmin i powiatów, to im nie przyznaje żadnych dodatkowych pieniędzy. Dlatego marszałkowie wystąpili do wojewodów o zwiększenie tegorocznej dotacji z budżetu państwa (realizacja procedur koordynacyjnych jest zadaniem zleconym przez administrację rządową). Dodatkowe pieniądze są potrzebne m.in. na zatrudnienie nowych pracowników i wyposażenie stanowisk pracy.
– Niestety Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie przewiduje na obecną chwilę środków finansowych na obsługę nowego zadania – informuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik marszałka województwa pomorskiego.
Marzena Wodzińska, członek zarządu województwa wielkopolskiego dodaje, że trwają prace nad tym, jak rozwiązać ten problem, bo nie można dopuścić do sytuacji, że rodziny podlegające pod przepisy o koordynacji będą z przyczyn od nich niezależnych oczekiwać kilka miesięcy na podjęcie czynności w ich sprawach.