Wdrożenie konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych to nie tylko kwestia wrażliwości ministrów, władz centralnych, TK, sędziów. To jest kwestia wrażliwości władz lokalnych i mocnej egzekucji tych praw - uważa RPO Adam Bodnar.

W siedzibie rzecznika w środę zaprezentowano wyniki badania dotyczącego realizacji konwencji na poziomie lokalnym. Skonfrontowano je z opinią regionalnych rzeczników osób niepełnosprawnych, którzy z kolei konsultowali je z osobami z niepełnosprawnością.

Konferencję otworzył rzecznik praw Obywatelskich Adam Bodnar i Agata Gawska, prezes Fundacji Aktywizacja, która badanie - na zlecenie RPO - realizowała.

Jak mówił rzecznik, sprawa wdrażania konwencji ONZ dotyczącej osób z niepełnosprawnościami jest dla niego bardzo istotna. Przypomniał o swoim niedawnym apelu do premier o ratyfikowanie protokołu dodatkowego do tej konwencji (pozwalałby on osobom z niepełnosprawnością, po przejściu drogi sądowej w Polsce, odwoływać się do organu międzynarodowego). Dodał, że w ramach swej pracy wiele podróżuje po kraju i spotyka się z organizacjami pozarządowymi, które działają aktywnie na rzecz osób z niepełnosprawnością. Jednak mimo ich pracy w tych miejscach urzędy publiczne, ważne dla obywateli, jak dom kultury czy urząd miejski - nie są dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością.

"Nawet jeśli jest organizacja, która chce dokonać dostosowania, po drugiej stronie urzędnik gminy mówi: nie będziemy organizowali tych warunków dla dwóch czy pięciu osób, po co będziemy wydawali publiczne pieniądze, jak dotyczy to małej grupy" - wyjaśnił Bodnar. Dodał, że w mniejszych miejscowościach w ogóle "można zapomnieć o jakiejś racjonalnej dyskusji na ten temat".

"Osoby z niepełnosprawnością i organizacje zajmujące się ich problemami mówią, że jest lepiej niż było i widać postęp. Widać, że coś się dzieje, że na hasło konwencja komuś jakaś mała klapeczka w głowie się otwiera” – powiedziała prezeska Fundacji Aktywizacja.

Pytana o to, gdzie poczyniono największe postępy jeśli chodzi o wyrównywanie barier, wskazała duże miasta: Warszawę, Wrocław czy Poznań. Jeśli chodzi o obszary to wymieniła transport (bo nowy tabor jest zazwyczaj kupowany już z myślą o wszystkich użytkownikach) oraz edukację wyższą, gdzie funkcjonuje dofinansowanie dla uczelni za przyjmowanie studentów z deficytami. „Taki duży krok, który możemy teraz zrobić, to wydawanie środków unijnych zgodnie z zapisami konwencji" – dodała.

W badaniu dotyczącym władz lokalnych wzięło udział 837 jednostek samorządu terytorialnego - 672 gmin i 165 powiatów. 71 proc. z nich odpowiedziało, że ma program działań na rzecz osób z niepełnosprawnością, 15 proc. wskazywało, że zagadnienia te ujęte są w strategii rozwiązywania problemów społecznych, 13 proc. - ani nie miało programu, ani zapisanych w żadnym dokumencie działań na rzecz niepełnosprawnych. Jedynie 12 proc. samorządów deklarowało, że ich strony internetowe są dostępne dla wszystkich i zgodne z europejskimi normami dostępności; 25 proc. wskazywało na częściowe dostosowanie, 10 proc. nie widziało takie potrzeby, 9 proc. samorządów twierdziło, że planuje takie działania. Z badania wynika, że tylko 17 proc. samorządów zbiera informacje o potrzebach osób z niepełnosprawnością w zakresie dostępności.

Władze lokalne raczej nie miały sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o edukację dzieci niepełnosprawnych, podawały, że w odpowiedniej wysokości przekazują środki na ich potrzeby, 16 proc. deklarowało, że są to nawet wyższe kwoty niż wynika to z przepisów. Większość z badanych gmin twierdziła także, że wywiązuje się z obowiązku dowozu dzieci do szkół, jeśli potrzebują takiej usługi.

Jeśli chodzi o zatrudnienie, to 35 proc. badanych urzędów gmin i powiatów osiągnęło 6-proc. udział zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. 82 proc. podało, że takich danych nie zbiera.

Zbadano także, jak powiatowe urzędy pracy przygotowane są na klientów z niepełnosprawnością. Większość z nich deklarowała, że ma przeszkolonych w tym aspekcie pracowników. Na pytanie dotyczące rozwiązań wdrożonych przez PUP-y dla tej grupy osób odpowiedziało 150 podmiotów. 79 proc. z nich wskazywało na ułatwienia architektoniczne, 63 proc. na możliwość skorzystania z usług tłumacza języka migowego, 47 proc. na istnienie strony internetowej dostosowanej do potrzeb osób niewidomych czy niedowidzących. 16 proc. stosowało w budynkach oznaczenia dla tych osób. 5 proc. powiatowych urzędów pracy podało, że nie ma żadnych rozwiązań w zakresie dostosowania usług do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.

Badanie jednostek samorządu zostało skonfrontowane z monitoringiem regionalnych rzeczników praw osób z niepełnosprawnościami. Ich raport mówi, że widać poprawę sytuacji osób z niepełnosprawnościami, na poziomie województw i powiatów pojawiają się sygnały świadczące o tym, że prawa tych obywateli są coraz bardziej respektowane. "Jednak mimo tych pozytywnych zmian wciąż występuje segregacyjny sposób postrzegania osób z niepełnosprawnością i niedostosowany do wynikającego z konwencji interakcyjnego rozumienia niepełnosprawności system wsparcia. Zapewnienie dostępności, włączający system edukacji czy otwarty rynek pracy nadal nie są głównym nurtem myślenia o niepełnosprawności" - czytamy w raporcie rzeczników.

Ich zdaniem np. dostęp do budynków publicznych ma często charakter pozorny i ogranicza się do zamontowania podjazdu lub podnośnika; urządzenia są często zepsute; w urzędach są zbyt wąskie drzwi czy przejścia, w małych miastach i na wsiach nie ma odpowiedniego transportu. Kolejnym zarzutem pod adresem samorządów jest niedostosowanie cyfrowe, niska wiedza nt. tworzenia dostępnych dla wszystkich stron internetowych. Są też kłopoty z komunikacją w urzędzie - brak tłumaczy języka migowego, asystenta, który pomógłby osobie z niepełnosprawnością.

Z raportu wynika, że problematyczny jest zapis konwencji, który mówi o dostępie do edukacji. Brak jest bowiem - jak napisano - "powszechnej akceptacji idei włączania dzieci z niepełnosprawnością w edukację wśród części nauczycieli i rodziców dzieci sprawnych, połączony z niską wiedzą nauczycieli na temat realizacji takiego systemu kształcenia".

Wnioski dotyczące rynku pracy mówią m.in., że zakłady pracy chronionej "nie stwarzają warunków do pracy, a często wykorzystują osoby z niepełnosprawnością". Przywołano przypadki osób, które nie musiały chodzić do pracy, a tylko podpisywały listę obecności i otrzymywały w zamian symboliczne wynagrodzenie. Rzecznicy rekomendują większą i bardziej skuteczną kontrolę takich zakładów.

Postanowienia konwencji nie zostaną wdrożone jeśli o swoje prawa nie będą upominały się same osoby z niepełnosprawnościami. Te zaś muszą być świadome i przekonane, że mają prawo włączenia się do życia w otaczającym społeczeństwie, a takiej wiedzy i świadomości jeszcze brakuje. Prawa są często rozumiane jako uprawnienia i dostęp do konkretnych form wsparcia - podsumowano w raporcie.