Dyrektorzy urzędów pracy chcą zmian w Krajowym Funduszu Szkoleniowym. Postulują zaś zachowanie obecnych zasad finansowania ich pracowników.
Do końca czerwca resort pracy ma przygotować ocenę funkcjonowania przeprowadzonej dwa lata temu reformy pośredniaków i przedstawić propozycję zmian. Taką zapowiedź przekazał Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, który uczestniczył w spotkaniu z konwentem dyrektorów powiatowych urzędów pracy województwa śląskiego. W jego trakcie kierownicy tych jednostek wskazywali na najbardziej problematyczne kwestie, które ich zdaniem powinny być poprawione.
Pole do nadużyć
Jednym z najważniejszych elementów ostatniej reformy było wprowadzenie procedury profilowania, która sprowadza się do przyporządkowania bezrobotnych do jednego z trzech poziomów. Od tego, do którego z nich osoba zostanie przydzielona, zależy potem, jakie instrumenty wsparcia zostaną jej zaoferowane.
– Zarówno sam proces, jak i wachlarz usług związanych z poszczególnymi profilami powinien być bardziej elastyczny, bo np. osobom zakwalifikowanym do trzeciego nie mogę zaproponować pomocy o charakterze finansowym – wskazuje przewodniczący konwentu Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chorzowie.
Przeciwdziałanie bezrobociu / Dziennik Gazeta Prawna
Małgorzata Chowaniec, dyrektor PUP w Wadowicach, dodaje, że do osób z trzeciego profilu nie można stosować usług pośrednictwa pracy, a więc np. ofert zatrudnienia, których jest coraz więcej. Jest to o tyle istotne, że w przypadku podległego jej urzędu ta grupa bezrobotnych stanowi 50 proc. spośród wszystkich zarejestrowanych.
Nowym instrumentem, który został wprowadzony do ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 149 ze zm.), jest Krajowy Fundusz Szkoleniowy (KFS). Jego celem jest finansowanie kursów odbywanych przez osoby zagrożone zwolnieniem, tak aby pomogły im w utrzymaniu zatrudnienia. Co do zasady instrument ten jest pozytywnie oceniany przez urzędy pracy, ale problemem okazały się mało restrykcyjne przepisy regulujące jego działanie.
– Wiele firm szkoleniowych postanowiło wykorzystać sytuację i traktują KFS jako łatwą możliwość zarobienia. Przepisy są na tyle liberalne, że często nie mamy podstaw do zakwestionowania składanych przez pracodawców wniosków – podkreśla Jerzy Kędziora.
Wtóruje mu Wojciech Dombrowski, dyrektor PUP w Wąbrzeźnie.
– Przy tak znacznej liczbie wniosków (KFS cieszy się dużym zainteresowaniem) trudno jest wychwycić te, które służą wyciągnięciu pieniędzy. Co więcej, wiele firm podniosło ceny szkoleń do limitu przewidzianego w funduszu i mimo że mamy rozeznanie na rynku co do tego, jaką faktycznie powinny mieć wysokość, to nie możemy nic zrobić, jeśli pracodawca wybrał ich ofertę – zauważa.
Widmo zwolnień
Kolejna kwestia, na którą zwracają uwagę dyrektorzy PUP, jest związana z zasadami efektywności i rankingowania urzędów pracy. To od nich zależy, m.in. ile pieniędzy na walkę z bezrobociem oraz na wynagrodzenia dla pracowników otrzymają. Tyle że efektywność wszystkich pośredniaków jest oceniana według tych samych reguł. Nie jest brana pod uwagę specyfika lokalnego rynku pracy, np. poziom bezrobocia czy liczba działających pracodawców.
– Urzędy mogłyby zostać podzielone na grupy pod kątem stopy bezrobocia. Dopiero potem należałoby dostosowywać do nich wskaźniki efektywności – tłumaczy Małgorzata Pliszka, dyrektor PUP w Nysie.
Wreszcie konwent dyrektorów zwraca uwagę na niepewną perspektywę finansowania wynagrodzeń pracowników urzędów ze środków Funduszu Pracy (FP). Obecne rozwiązania w tym zakresie będą funkcjonować do końca przyszłego roku. Gdyby nie zostały zachowane, koszty zatrudnienia osób pracujących w PUP musieliby w całości pokryć starostowie.
– Małym powiatom na pewno trudno będzie przejąć na siebie finansowanie pracowników urzędów. Dlatego konsekwencją mogą być zwolnienia – komentuje Wojciech Dombrowski.
Również Małgorzata Pliszka przekonuje, że bez wsparcia z środków FP redukcja zatrudnienia w niektórych urzędach może okazać się nieunikniona.
– To nie jest tak, że skoro bezrobocie spada, to mamy mniej pracy. Jest wręcz przeciwnie, bo wraz ze zwiększaniem liczby instrumentów aktywizacyjnych, takich jak KFS i refundacja zatrudnienia osób poniżej 30. roku życia, przybywa nam obowiązków – dodaje Małgorzata Chowaniec.