Referendum w sprawie kierunku reformy służby zdrowia można przeprowadzić wspólnie z referendum dotyczącym wprowadzenia waluty euro - taki pomysł przedstawił senator Norbert Krajczy (PiS) podczas wtorkowej debaty w Senacie.

Senatorowie już prawie pięć godzin dyskutują nad wnioskiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczącym przeprowadzenia referendum w sprawie kierunku reformy służby zdrowia. Głosowanie w tej sprawie ma odbyć się jeszcze we wtorek wieczorem.

W ocenie senatora Krajczego, referendum w sprawie służby zdrowia można połączyć z referendum w sprawie wprowadzenia euro.

Przewodniczący senackiej komisji zdrowia Władysław Sidorowicz (PO) kolejny raz oświadczył, że organizacja referendum jest nieuzasadniona. Jak mówił, ani jego ewentualne połączenie z innym referendum, ani ewentualna zmiana treści pytania nie będą miały na to wpływu. "Pytanie jest mylące, stąd jesteśmy przeciwni referendum" - powiedział.

Według prezydenta, referendum powinno się odbyć 10-11 stycznia 2009 roku. We wniosku, który Lech Kaczyński przesłał do Senatu, znajduje się pytanie: "Czy wyraża Pani/Pan zgodę na komercjalizację placówek służby zdrowia, która umożliwi prywatyzację szpitali?".

Szulc: pytanie referendalne utrudnia kompromis

Gdyby pytanie referendalne było postawione inaczej, nie byłoby żadnych sporów - powiedział podczas dyskusji w Senacie wiceminister zdrowia Jakub Szulc.

W jego ocenie, pytanie przygotowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie oddaje istoty reformy służby zdrowia, przygotowanej przez PO. Jak mówił, pytanie "czy wyraża pani/pan zgodę na komercjalizację placówek służby zdrowia, która umożliwi prywatyzację szpitali?", można zamienić na: "czy jest pan/pani za komercjalizacją placówek służby zdrowia, która poprawi dostępność świadczeń i skróci kolejki?".

"Gdyby pytanie było postawione inaczej, (...) myślę, że na tej sali nie byłoby żadnych sporów. Przy tak postawionym pytaniu dojście do kompromisu może być trudne" - powiedział Szulc. "Komercjalizacja nie jest równoznaczna z prywatyzacją" - zaznaczył.

"Nie ma takiej możliwości żebyśmy prywatyzowali na grandę, bo prywatyzacja na grandę, dzika prywatyzacja, odbywa się obecnie" - podkreślił wiceminister zdrowia. Ocenił także, iż nie będzie prywatyzacji służby zdrowia, "bo samorządy mają wpisaną ochronę zdrowia jako zadanie własne".

Według niego, "darmowa służba zdrowia w praktyce sprowadza się do tego, że wszyscy jesteśmy zobowiązani odprowadzać składki".

PO przeciwko referendum, PiS: obawy prezydenta uzasadnione

Nie podzielamy obaw prezydenta - powiedział Władysław Sidorowicz (PO), przedstawiając opinię komisji zdrowia w sprawie referendum.

"Senacka komisja zdrowia prośbę prezydenta zaopiniowała negatywnie. Komisja nie podzieliła sugestii, że zgoda na komercjalizację jest nową okolicznością prawną. Przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego mają miejsca teraz, ok. 60 placówek już zostało przekształconych bez szkody dla bezpieczeństwa obywateli, bez ograniczenia dostępności najuboższym, a przekształcone szpitale radzą sobie lepiej" - mówił Sidorowicz.

Podkreślił, że komercjalizacje wcale nie muszą oznaczać prywatyzacji, zwrócił uwagę, że zwykle większość udziałów przekształconych placówek pozostaje w rękach samorządów - prawie wszystkie są własnością samorządów, mimo, że w nazwie mają NZOZ.

Zdaniem Stanisława Karczewskiego (PiS), obawy prezydenta są w pełni uzasadnione. Senator zaznaczył, że choć komercjalizacja nie jest równoznaczna z prywatyzacją, to jest "otwarciem możliwości do prywatyzacji". "Obowiązkiem opozycji jest pokazywać zagrożenia, jakie mogą nieść ze sobą te ustawy" - mówił. Podkreślił, że PiS jest przeciwko obligatoryjnym przekształceniom i nie uważa, żeby był to dobry kierunek reform.

Karczewski dodał, że PiS oburzone jest trybem procedowania pakietu ustaw zdrowotnych - Sejm pracował nad nimi ponad pół rok, a Senat miał zaledwie kilka godzin. Tymczasem, jak zaznaczył, ustawy w obecnym kształcie zasadniczo różnią się od pierwotnej wersji projektów.