Za niepodjęcie pracy bezrobotny straci prawo do leczenia nawet na dziewięć miesięcy. Nie tylko bezrobotni, ale też poszukujący pracy, skorzystają ze szkoleń. Urzędy pracy nadal będą opłacać składkę zdrowotną za bezrobotnych.
Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji tzw. ustawy zatrudnieniowej. Eksperci dobrze oceniają wiele zawartych tam propozycji. Wskazują jednak, że nie powinny one być adresowane wyłącznie do bezrobotnych, ale także do osób zagrożonych utratą pracy.

Studia dla poszukujących pracy

Eksperci popierają możliwość korzystania z różnych instrumentów aktywizacji zawodowej przez tzw. osoby poszukujące pracy. Są nimi nie tylko osoby, które nie pracują i nie są zarejestrowane jako bezrobotne, ale nawet takie, które są zatrudnione. Żeby jednak uzyskać status osoby poszukującej pracy, trzeba być w tym charakterze zarejestrowanym w urzędzie pracy.
Nowelizacja przewiduje, że takie osoby będą mogły ubiegać się o dofinansowanie szkoleń i studiów podyplomowych, jeśli grozi im utrata zatrudnienia. Fundusz Pracy opłaci im zakwaterowanie i wyżywienie, jeśli szkolenie odbywa się poza miejscem zamieszkania, a także pokryje koszty dojazdu i sfinansuje koszty egzaminów lub uzyskania licencji.
- Te rozwiązania są szczególnie ważne dla osób, które ukończyły 50 lat - mówi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Tłumaczy, że dzięki szkoleniom starsi pracownicy będą mogli podnosić swoje kwalifikacje.

Stracą status bezrobotnego

Osoby bezrobotne, które nie będą mogły znaleźć pracy odpowiadającej ich kwalifikacjom, będą musiały wziąć udział w szkoleniach zawodowych. Jeśli odmówią, zostaną wykreślone z rejestru bezrobotnych na cztery miesiące. Kolejne odmowy podjęcia pracy spowodują odbieranie im statusu bezrobotnych na coraz dłuższe okresy - na sześć, a następnie na dziewięć miesięcy.
- To rozwiązanie zdyscyplinuje bezrobotnych, którzy uchylają się od podjęcia pracy - podkreśla Henryk Michałowicz, członek Naczelnej Rady Zatrudnienia.
Obecnie bezrobotni także nie mogą odmówić udziału w szkoleniu. Jeśli to jednak zrobią, są wykreślani z rejestrów urzędów pracy, ale tylko na 90 dni. Taka sytuacja powoduje, że do urzędów zgłasza się obecnie wiele osób, aby raz w miesiącu podpisać listę. Zależy im jednak wyłącznie na zachowaniu statusu osoby bezrobotnej, który uprawnia m.in. do bezpłatnej opieki medycznej, ponieważ pracują w szarej strefie.
- Jeśli bezrobotni będą wiedzieć, że za odmowę podjęcia pracy czy udziału w szkoleniu stracą na długo ubezpieczenie zdrowotne, być może przestaną uchylać się od podjęcia pracy - mówi Mateusz Walewski z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

Centra aktywizacji zawodowej

W urzędach pracy mają powstać centra aktywizacji zawodowej (CAZ). Będą zajmowały się wyłącznie aktywizowaniem bezrobotnych, a nie pracą administracyjną czy wypłatą zasiłków. Ustalą bezrobotnym indywidualny tok szkolenia zawodowego lub przygotowania do zawodu w miejscu pracy. Projekt nowelizacji przewiduje ponadto, że PUP we współpracy z gminami powołają do życia lokalne punkty informacyjno-konsultacyjne (LPIK). Będą gromadzić m.in. dane o oferowanych miejscach pracy.
- Wadą tego dobrego rozwiązania jest fakultatywność tworzenia LPIK - mówi Jacek Smagowicz z NSZZ Solidarność.
Tłumaczy, że powinny one mieć taki obowiązek, bo w praktyce gminy mogą nie mieć pieniędzy, aby tworzyć takie punkty.

Krócej na zasiłku

Wyższy zasiłek dla bezrobotnych będzie obowiązywał od 1 stycznia 2010 r. i wyniesie 788 zł (70 proc. minimalnej płacy z poprzedniego roku) w okresie pierwszych trzech miesięcy jego otrzymywania i 563 zł (50 proc. minimalnego wynagrodzenia) w okresie kolejnych miesięcy, ale nie dłużej niż 12 miesięcy. Obecnie zasiłek wynosi 551,8 zł i jest wypłacany przez 6, 12 lub 18 miesięcy. Eksperci dobrze oceniają podwyższenie kwoty zasiłku i likwidację 18-miesięcznego okresu jego wypłaty.
- Zasiłek powinien być przyznawany bezrobotnym na krótki okres, bo inaczej przestaje mieć funkcję motywującą do poszukiwania pracy, a może stać się sposobem na życie - mówi Maciej Bukowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
Dobrze jest też przez ekspertów oceniana propozycja, aby bezrobotni otrzymywali wyższe niż dotychczas (110,40 zł) stypendium szkoleniowe. Jego podstawowa wysokość wyniesie 100 proc. podwyższonego zasiłku (788 zł).
- Im wyższe stypendia, tym większa zachęta do szkoleń - mówi prof. Elżbieta Kryńska.

Za mało dla firm

Mateusz Walewski zwraca uwagę, że rządowa propozycja zmian w ustawie zatrudnieniowej jest wciąż kierowana przede wszystkim do bezrobotnych, a nie osób zagrożonych utratą pracy.
- Szczególnie osoby młode i starsze powinny móc korzystać ze szkoleń organizowanych przez PUP - mówi Mateusz Walewski.
Z kolei prof. Elżbiecie Kryńskiej zabrakło w nowelizacji propozycji skierowanych do firm.
- Pomimo że płacą składki do Funduszu Pracy od zatrudnionych pracowników, nie decydują o jego wydatkach - mówi Elżbieta Kryńska.
W nowelizacji mówi się jedynie o tym, że PUP mogą wspierać pracodawców przez udzielanie porad zawodowych.
- To stanowczo za mało - ocenia Elżbieta Kryńska.
Podkreśla, że małe i średnie firmy powinny uzyskać pomoc z PUP, np. w postaci mediacji w sprawach konfliktowych czy uczestnictwa w systemie pomocy dla zwalnianych pracowników.
Nic nie zmieni się w zakresie obowiązku opłacania przez urząd pracy składki zdrowotnej za bezrobotnego. Nadal więc będą osoby, zarejestrowane w urzędzie, niemające zamiaru podjęcia pracy.
- To oczywiste marnotrawstwo energii urzędów pracy i pieniędzy podatników - mówi Jacek Smagowicz.
Podobnie uważa Maciej Bukowski. Jego zdaniem skala bezsensownych wydatków na osoby, które same mogą znaleźć pracę, jest bardzo duża.
Nie tylko bezrobotni, ale też poszukujący pracy, skorzystają ze szkoleń / Inne