W środę Sejm debatuje nad sprawozdaniem komisji rodziny i polityki społecznej z pracy nad projektem ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Jak poinformowała sprawozdawczyni komisji Beata Mazurek (PiS), przyjęto kilka poprawek, m.in. umożliwiające składanie wniosków drogą elektroniczną za pomocą systemu teleinformatycznego udostępnionego przez ZUS i systemy bankowości elektronicznej.



Według innej z zaakceptowanych poprawek w przypadku opieki naprzemiennej dziecko zalicza się do rodzin obojga rodziców; doprecyzowano też sposób obliczania świadczenia za niepełny miesiąc w takich sytuacjach. Zdecydowano również, że świadczenie będzie dzielone, gdy dziecko się urodzi lub skończy 18 lat w ciągu danego miesiąca. Wprowadzono też zapis, że Rada Ministrów będzie uprawniona do podnoszenia zarówno wysokości świadczenia, jak i uprawniających do nich kryteriów.

Mazurek dodała, że zgłoszono również 15 wniosków mniejszości. Jeden z nich dotyczy doprecyzowania tytułu ustawy na: "o pomocy państwa w wychowywaniu niektórych dzieci". Pozostałe wnioski dotyczą: wprowadzenia świadczenia na każde dziecko, bez kryterium dochodowego, wprowadzenia przy wypłacaniu świadczeń zasady "złotówka za złotówkę" dla osób nieznacznie przekraczających kryteria, umożliwienia wypłaty świadczenia, gdy starsze dziecko ukończy 18 lat.

Wnioski mniejszości dotyczą także likwidacji kryteriów dochodowych dla samotnych rodziców wychowujących jedno dziecko, wprowadzenia górnego kryterium dochodowego w wysokości 2,5 tys. zł na osobę w rodzinie oraz prowadzenia postępowanie w sprawie świadczeń przez ZUS.

Urszula Rusecka (PiS) apelując o poparcie projektu, przekonywała, że przegapiono moment, w którym należało aktywnie wspierać dzietność, ponieważ ostatnia najliczniejsza grupa obywateli (z ostatniego wyżu demograficznego) przestaje być zdolna do posiadania dzieci. "To jest ostatni moment, by przyjąć te rozwiązania" - mówiła.

Magdalena Kochan (PO) zaznaczyła, że wbrew zapowiedziom PiS z kampanii wyborczej, nie wszystkie dzieci zostaną objęte programem "Rodzina 500 plus". Jak dodała klub Platformy chce wprowadzenia świadczenia wychowawczego na każde dziecko, wypłacanego przez ZUS, bez zbędnej biurokracji. Przekonywała, że z racji oszczędności na samym administrowaniu tym systemem świadczeniem można by objąć 53 tys. dzieci rocznie.

"Wywiążmy się tego, coście państwo wyborcom obiecali, pomagamy w tym" - apelowała posłanka Platformy.

Dodała, że PO ponownie składa poprawki do projektu, m.in. mające na celu objęcie szczególną pomocą samotnych rodziców, skierowanie świadczeń do dzieci z instytucjonalnej pieczy zastępczej, objęcie programem wszystkich dzieci z rodzinnej pieczy zastępczej - jak wskazała, rząd w swoim projekcie uwzględnił rodzinne domy dziecka i rodziny zastępcze, ale zapomniał o placówkach typu rodzinnego - a zwalniające z odsetek osoby, którym świadczenie wypłacono niezależnie nie z ich winy.

Ryszard Petru mówił, że klub Nowoczesnej przeciwny jest programowi 500 plus. Przekonywał, że w Polsce dzieci się nie rodzą, bo rodzinom brakuje poczucia bezpieczeństwa, nie tylko finansowego.

Przypomniał, że jego ugrupowanie ma kompleksowy program wsparcia rodzin, który przewiduje m.in. wsparcie mieszkaniowe, ograniczenie luki płacowej pomiędzy kobietami a mężczyznami, obowiązkowe urlopy dla ojców, by rodzice dzielili się opieką nad dziećmi, inwestycje w żłobki i przedszkola. Jak mówił w wielu miejscowościach ich nie ma, w wielu miastach są za krótko otwarte, przez co trudno pogodzić pracę z opieką.

"Ile zostało z przedwyborczych obietnic, wyborcy ocenią sami" - mówił Krystian Jarubas (PSL). Jak dodał, jego ugrupowanie nie skreśla rządowego projektu, jednak - przekonywał - bez dobrych zmian przygotowanych przez PSL nie byłoby 500 plus. Dodał, że przeraża go tempo procedowania nad tym projektem.

Przypomniał, że jego klub ponawia poprawki, które m.in. wprowadzają zasadę "złotówka za złotówkę" od 2017 r.

Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) przypomniał, że jego ugrupowanie zamiast świadczeń na dzieci proponuje ujemny podatek. "Zamiast demoralizować ludzi zasiłkami, przestać odbierać im podatki" - zaapelował. Jego zdaniem rozwiązanie proponowane przez PiS utrwala ludzi w biedzie. Poseł przekonywał, że trzeba wprowadzać takie instrumenty, które sprawią, by opłacalne było szukanie pracy a nie branie zasiłków.

Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk przekonywał, że na poszerzanie programu nie ma środków. Przypomniał, że likwidacja progów dochodowych przy pierwszym dziecku niemal podwoiłoby koszty programu.

Powiedział także, że rząd prawdopodobnie przychyli sie do wniosków PO ws. placówek typu rodzinnego i konieczności zwrotu odsetek.