Chodzi o to, aby możliwie rozłożyć w czasie napływ wniosków do programu, którego początek ministerstwo planuje na 1 kwietnia br. Rodziny będą miały na zgłoszenie się dużo czasu, a i tak otrzymają świadczenie liczone od kwietnia. Dzięki temu obsługujące program gminne instytucje powinny bez większych problemów radzić sobie z napływającymi wnioskami.

Wtorek był kolejnym dniem tzw. wysłuchań publicznych, jakie ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej organizuje od piątku. Wiceminister Szwed rozmawiał z przedstawicielami samorządowych ośrodków pomocy społecznej i organizacjami społecznymi w Katowicach. Wiceminister Krzysztof Michałkiewicz konsultował program w Lublinie, a wiceminister Renata Szczęch - w Rzeszowie.

W Katowicach Szwed mówił m.in. o skali programu i wyzwaniach wiążących się z jego wdrożeniem. Według wyliczeń ministerstwa „Rodzina 500 plus” będzie dotyczyć 2,7 mln rodzin w Polsce i obejmie 3,7 mln dzieci. Koszty programu sięgną w tym roku ok. 17 mld zł, a w przyszłym – 22 mld zł. Z tegorocznej wartości przez woj. śląskie przejdzie ok. 1,6 mld zł. „Żeby to zrealizować, potrzebujemy sprawnych instytucji” - zaznaczył wiceminister.

Pieniądze w ramach programu „Rodzina 500 plus” będą dystrybuowały – w ramach zadania zleconego gminom - te samorządowe instytucje, które zajmują się dziś wypłacaniem świadczeń rodzinnych: przede wszystkim gminne i miejskie ośrodki pomocy społecznej. Środki na obsługę programu mają wynosić 2 proc. wartości dotacji kierowanej do danego samorządu.

„Nie ma więc zagrożenia, że tu nie będzie środków. Oczywiście będzie w gestii wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, żeby jak najlepiej zorganizować sobie pracę, na którą otrzyma dodatkowe środki, żeby nie było problemów z wypłatą i obsługą (świadczeń – PAP)” - mówił Szwed.

Sygnalizując, że przedstawiciele samorządów - szczególnie najmniejszych - mieli tu wątpliwości, wiceminister wyjaśnił, że wartość 2 proc. dotacji (na obsługę) wynika z „oceny sytuacji”. „Były propozycje 3 proc., były propozycje 1 proc.; myślę że te 2 proc. powinny wystarczyć” - powiedział. „Myślę, że w tym pierwszym, początkowym okresie na poziomie gminy są w stanie sobie z tym poradzić. (…) Ważne, żeby dobrze zaczął działać system informatyczny, system obsługi komputerowej (…) - tutaj ze strony ministerstwa jest pełna pomoc” - zadeklarował.

Pytany, ile osób trzeba będzie przyjąć do obsługi nowego świadczenia, wiceminister przypomniał, że w uzasadnieniu projektu pada liczba 7 tys. dodatkowych pracowników. „Ale to może być 5 tys., a może być mniej; zostawiamy to w gestii samorządów” - zaznaczył Szwed. Wskazał, że najtrudniejszy będzie pierwszy okres wdrażania programu, gdy potrzebne może być zaangażowanie większej liczby pracowników.

Szwed podkreślał, że rządowi zależy, by program był możliwie prosty. W przypadku świadczeń na drugie i kolejne dziecko (wypłacane gotówką lub przelewem) trzeba będzie tylko złożyć wniosek (papierowy, elektroniczny); w przypadku ubiegania się o świadczenie na pierwsze dziecko, potrzebne będzie także oświadczenie o dochodach (kryterium dochodu na osobę 800 zł; przy dziecku niepełnosprawnym – 1200 zł). Program będzie dotyczył dzieci do 18. roku życia.

Według poniedziałkowych zapowiedzi przedstawicieli resortu świadczenie nie będzie wliczało się do dochodu. Wiceminister Szczęch sygnalizowała jednak w Rzeszowie, że kwestia ta nie jest jeszcze rozstrzygnięta. „Analizujemy, jaki to będzie miało wymiar i nie możemy stwierdzić na chwilę obecną czy będzie to świadczenie wchodziło w skład dochodu czy nie” - zastrzegła.

Według niej inną możliwością rozważanych przy konsultacjach jest kwestia wypłaty świadczenia nie tylko przez ośrodki pomocy społecznej, ale też przez organizacje pozarządowe. „W niektórych regionach czy miejscowościach, to takie organizacje mają pełną wiedzę na temat sytuacji rodzin wielodzietnych” - tłumaczyła Szczęch.

Szwed w Katowicach relacjonował, że postulatem części organów samorządowych jest zastosowanie na początku „okresu przejściowego”. Ponieważ liczba wniosków szczególnie w dużych miastach może być bardzo duża, w „okresie przejściowym” świadczenia miałyby być przyznawane „z urzędu”. „Ale to jest tylko propozycja. Na dzisiaj jest tak, że jeżeli ktoś nie złoży wniosku, oczywiście świadczenia nie otrzyma” - zaznaczył.

W Lublinie wiceminister Michałkiewicz sygnalizował, że w konsultacjach powtarzały się pytania o ograniczenia dotyczące wypłacania świadczeń na dzieci tylko do ukończenia przez nie 18. roku życia. Były postulaty, żeby ten okres wydłużyć do 24 lat, w przypadku dzieci uczących się. Inne dotyczyły objęcia pomocą pierwszych dzieci we wszystkich rodzinach.

Michałkiewicz wyjaśniał, że ograniczenia wynikają z możliwości finansowych. „Można sobie wyobrazić mniejsze świadczenie na przykład 300 zł, które byłyby dla wszystkich dzieci, także z wydłużonym okresem pobierania. Natomiast jest wątpliwe, czy te 300 zł zmieniałoby sytuację dochodową rodzin. 500 zł to jest realne wsparcie” – tłumaczył.

Zdaniem Michałkiewicza program ma „szczególne znaczenie dla takich województw jak lubelskie, gdzie ubóstwo dotyka bardzo wielu mieszkańców”. „Wśród osób zagrożonych biedą są w szczególności dzieci, a w ramach rodzin – wielodzietne. Stąd 500 zł na drugie i każde następne dziecko, oraz 500 zł na pierwsze w rodzinach uboższych – to będzie realne wsparcie dla polskich rodzin, szczególnie w takich regionach jak Lubelszczyzna, gdzie tej biedy jest sporo, a pomoc społeczna nie załatwia tego problemu. Ona podtrzymuje rodzinę, natomiast często nie ma wystarczających instrumentów, żeby ją z tej biedy wyprowadzić” – powiedział Michałkiewicz.

Nawiązując do pojawiających się wątpliwości związanych z możliwym wykorzystywaniem środków programu niezgodnie z przeznaczeniem Szwed przypominał o planowanej w nim możliwości zamiany – na podstawie wywiadu środowiskowego – świadczenia pieniężnego na rzeczowe.

Według Szweda wśród postulatów środowisk pracowników społecznych powtarza się też oczekiwanie uproszczenia całego systemu – m.in. ujednolicenia wniosków czy terminów wypłat różnych świadczeń. Wiceminister zaznaczył, że resort przyjmuje te uwagi „do realizacji, ale nie przy tej ustawie”.

„To wymaga gruntownego spojrzenia na cały system polityki rodzinnej, ale też socjalnej. (…) Wiemy, że jest on bardzo skomplikowany zarówno dla tych, którzy chcą z niego skorzystać (…), jak również tych, którzy to realizują. Stąd jest potrzeba gruntownego przyjrzenia się i ustawie o świadczeniach rodzinnych i ustawie o pomocy społecznej i spróbowania zrobienia – w tych głosach, które do nas spływają – zupełnie nowych ustaw” - podkreślił.

Szwed sygnalizował też, że MRPiPS chce, aby program „Rodzina 500 plus” stał się początkiem polityki rządu i państwa. W przyszłości wokół niego miałyby powstać „całe systemy polityki prorodzinnej” - oddzielone od obecnej polityki społecznej. „Na dzisiaj to musi wspólnie razem funkcjonować. Trudno by tutaj było robić rewolucję, jeśli chcemy, żeby ten program jak najszybciej wszedł w życie” - zastrzegł.(PAP)