Inspekcje francuskie czy niemieckie donoszą ZUS, że polskie firmy wysyłające do pracy za granicę nie powinny odprowadzać składek w RP, ale w ich krajach. Zakład wziął ich działalność pod lupę.
ZUS musi poświadczyć formularze A1 / Dziennik Gazeta Prawna
Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi wzmożone kontrole firm delegujących pracowników za granicę. – Z zebranych przez nas informacji wynika, że są one prowadzone średnio co osiem miesięcy. Wcześniej odbywały się rzadko, np. raz na siedem lat w danej firmie. W naszej ocenie to już jest prawie nękanie przedsiębiorców – uważa Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy. – Są one uciążliwe z uwagi na ich przewlekłość – potwierdza Marta Dobkowska z Sekcji Agencji Opieki Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Donosy na A1
Co kontroluje ZUS? – Ich przedmiotem nie jest, jak mogłoby się wydawać, odprowadzanie składek. Zakład przede wszystkim sprawdza prawidłowość delegowania pracowników za granicę – wyjaśnia Stefan Schwarz.
ZUS weryfikuje, czy zostały spełnione warunki do wystawienia druku A1, który poświadcza odprowadzanie składek w Polsce pracownikom delegowanym do pracy w innym państwie. – Kontrole przeprowadza się m.in. na wniosek instytucji kontrolnych w kraju, w którym pracują osoby delegowane. Podważają one zasadność wystawienia tych formularzy, wskazując, że np. firma delegująca prowadzi stałą działalność na terenie kraju przyjmującego – mówi Agnieszka Zielińska z Polskiego Forum HR.
Dodaje, że to przecież ZUS poświadcza formularze A1. Przy czym wnioskodawca musi spełnić określone warunki, np. działalność firmy w Polsce nie może być fikcyjna, dlatego np. minimum 25 proc. obrotu musi osiągać w kraju, z którego wysyłani są pracownicy. – Dlatego ZUS poniekąd sprawdza prawidłowość wydanych przez siebie decyzji, bo to on zaświadcza druki A1 – stwierdza Agnieszka Zielińska.
Skutki podważenia A1 są bardzo dotkliwe dla firmy delegującej. Jest ona zobowiązana do zapłacenia zaległych składek za pracowników w kraju, do którego ich wysłała. Na przykład w Niemczech są one znacznie wyższe niż w Polsce. Dodatkowo zagraniczny ubezpieczyciel może domagać się odsetek. Pracodawca w takiej sytuacji może się starać o zwrot nadpłaconych składek w Polsce, które jak się okazało, były niesłusznie uiszczane.
– Zabiegamy więc o to, aby już sam fakt wystawienia przez ZUS formularza A1 był gwarantem tego, że pracodawca jest uprawniony do odprowadzania składek w Polsce – wskazuje Agnieszka Zielińska.
ZUS pod ostrzałem
Firmy delegujące pracowników mają obecnie jeszcze jeden powód do tego, aby wnioskować o zwrot składek od ZUS. W ubiegłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny podjął korzystne dla nich rozstrzygnięcie (sygn. akt SK 9/14). Uznał bowiem, że ZUS niesłusznie domagał się opłacenia składek od kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce krajowej, nawet jeżeli pensja była niższa. Jeśli pracownik zarabiał za granicą w przeliczeniu 2,5 tys. zł, domagał się składki od np. ok. 4 tys. zł, czyli przeciętnego wynagrodzenia. Zawyżone kwoty od firm delegujących pracowników zakład pobierał prawie przez 10 lat.
– Reprezentanci firm zamierzają wnioskować o zwrot składek, ale takich przedsiębiorców jest niewiele. Chodzi bowiem tylko o tych pracowników, którzy zarabiali poniżej średniej krajowej w Polsce, a pracując za granicą, zazwyczaj zarabiają więcej, z uwagi na to, że muszą otrzymać przynajmniej tyle, ile wynosi minimalne wynagrodzenie w danym kraju. Nie chodzi zatem o jakieś bardzo duże kwoty od zakładu – mówi Stefan Schwarz.
Ten pewnie nie będzie się spieszyć z ich zwrotem. Trybunał Konstytucyjny dał bowiem 12 miesięcy na wygaśnięcie niekonstytucyjnego przepisu. W tym czasie pozostaje on w mocy i można go stosować. Pojawia się też pytanie, jakich składek będzie domagał się ZUS po wyroku. Czy nadal zawyżonych, choć przepis, który to reguluje, został uznany za niekonstytucyjny?
Trzecia umowa
Sen z powiek firmom delegującym pracowników spędza także nowelizacja ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz.U. z 2015 r. poz. 121 ze zm.), która wejdzie w życie w styczniu 2016 r. Zmienia ona zasady oskładkowania zleceń. – Obecnie jest tak, że od pierwszej takiej umowy jest liczona składka, a od kolejnych nie. Zatem zdarza się, że pierwsza umowa jest zawarta np. na 50 zł, a kolejna 10 tys. zł i wtedy nie trzeba płacić ZUS od drugiego kontraktu – wyjaśnia Stefan Schwarz.
To zmieni się od stycznia. – Ustawodawca chciał zagwarantować pracownikom, aby składki były odprowadzane przynajmniej od płacy minimalnej (od stycznia 2016 r. – 1850 zł miesięcznie). Dlatego będą one liczone przynajmniej od tej kwoty bez względu na to, ile umów podpisze zleceniobiorca – tłumaczy Stefan Schwarz.
Pracodawcy zastanawiają się jednak, jak mają postępować, gdy pracownik np. od stycznia 2016 r. pierwszą umowę zawrze na 1750 zł (czyli zabraknie mu 100 zł do płacy minimalnej), a drugą na 10 tys. zł. Czy w tym przypadku od drugiej umowy trzeba liczyć składkę od tylko 100 zł, których brakuje do płacy minimalnej, czy też od 10 tys. zł?
– Właśnie otrzymaliśmy niekorzystną interpretację z resortu pracy, która chyba nie jest do końca zgodna z wolą ustawodawcy – ujawnia Stefan Schwarz.
Zdaniem MPiPS składki trzeba odprowadzać wówczas od 10 tys. zł. Taka interpretacja będzie zachęcała do omijania prawa. Firmy w takich sytuacjach będą po prostu zawierać trzy umowy, np. jedną na 1750 zł, drugą na 100 zł, a trzecią na 9,9 tys. zł.