Zły dostęp do opieki medycznej i więzienny rygor – to zdaniem rzecznika praw obywatelskich codzienność w ośrodkach wychowawczych.
Ograniczanie kontaktu z rodzicami i adwokatem, kontrole osobiste, stosowanie monitoringu wizyjnego w łazienkach – to tylko początek listy uchybień, jakich w skontrolowanych młodzieżowych ośrodkach wychowawczych dopatrzyli się eksperci z Krajowego Mechanizmu Prewencji. KMP jest systemem kontrolnym działającym w ramach prac rzecznika praw obywatelskich. W 2014 roku za jego pomocą skontrolowano 15 z 94 istniejących MOW.
W raporcie z wykonania KMP kontrolerzy piszą: „Nie zostały wypracowane jednolite standardy opieki i wyposażenia młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Podczas wizytacji przedstawiciele KMP zauważyli, iż to, co w jednej placówce uchodzi za standard, w innej nie jest realizowane (np. programy profilaktyczne, usamodzielniające, wolontariat)”. Eksperci zwrócili uwagę, że nierzadko w ośrodkach dochodzi do przemocy wobec wychowanków. W jednym z MOW nastolatki skarżyły się na wychowawcę, który miał na nie krzyczeć, kopać je i uderzać. W trzech ośrodkach nieletni zgłaszali przemoc rówieśniczą, szczególnie znęcanie się starszych nad młodszymi czy słabszymi. Liczne pobicia odnotowano choćby w MOW w Rembowie. W dwóch placówkach stwierdzono nawet stosowanie – także nielegalnych – kajdanek.
Oczywiście nie jest tak wszędzie. Mimo różnic między placówkami rzecznik praw obywatelskich postuluje przeprowadzenie gruntownej reformy poprawczaków. Profesor Irena Lipowicz zwróciła się do przewodniczącego Komisji Ustawodawczej Senatu RP o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w tej mierze.
W Ministerstwie Edukacji Narodowej trwa dyskusja nad standardami pracy MOW. Resort pracuje nad rozporządzeniem, które ma je wprowadzić. Powinno być ono gotowe we wrześniu. Wstępne propozycje rozwiązań opracował zespół pod kierownictwem rzecznika praw dziecka.
Sęk w tym, że same standardy niewiele zmienią. MOW borykają się bowiem z poważnymi problemami finansowymi. Ośrodki muszą zwracać pieniądze z subwencji oświatowej, którą w wyniku niespójnej interpretacji przepisów wyliczyło im MEN. – Podczas ostatniego posiedzenia komisji edukacji sam wiceminister przyznał, że resort po prostu zmienił w tej sprawie zdanie i stąd wynikają nasze problemy – mówi Sławomir Moczydłowski, dyrektor MOW w Goniądzu. Tylko jego placówka ma do zwrotu 800 tys. zł. – Początkowo MEN miało pomóc rozwiązać sprawę, ale teraz urzędnicy umywają ręce. Jeśli nie pozbędziemy się tych długów, o wprowadzaniu standardów nie może być mowy – ocenia. Przyznaje też, że placówki zaczęły walczyć o swoje prawa w sądzie. Moczydłowski domaga się ustawowej abolicji długu.

94 młodzieżowe ośrodki wychowawcze (MOW) działają w Polsce

7 mln zł może zabrać fiskus ośrodkom w wyniku błędnych interpretacji przepisów przez MEN