Pracownicy wciąż mają szanse na uzyskanie prawa do późniejszego skorzystania z części urlopu rodzicielskiego. Prezydent nie wycofuje projektu zmian w tej sprawie
Wszystko w rękach Sejmu – tak w skrócie można ocenić szanse na uchwalenie prezydenckiego projektu nowelizacji kodeksu pracy dotyczącego uprawnień rodzicielskich. Przegrana urzędującej głowy państwa w drugiej turze wyborów wzbudziła wątpliwości dotyczące tego, czy kontynuowane będą prace nad przedstawionymi przez prezydenta projektami. Zrezygnował on np. z propozycji dotyczącej zmiany zasad ustalania prawa do emerytury. Tak nie stanie się jednak z tymi dotyczącymi polityki prorodzinnej.
Podtrzymanie poparcia dla zmian to dobra informacja dla rodziców. Projekt zakłada bowiem korzystne dla nich zmiany. 16 tygodni urlopu rodzicielskiego będą mogli wykorzystać nie bezpośrednio po macierzyńskim, lecz później (do momentu, gdy dziecko kończy sześć lat). Zyskają też dłuższą płatną opiekę (przez maksymalnie 64, a nie jak obecnie 32 tygodnie), jeśli będą łączyć wykorzystanie urlopu rodzicielskiego z pracą. Korzystne dla nich jest także zrównanie prawa zasiłku macierzyńskiego bez względu na podstawę zatrudnienia i opłacania składek (czyli np. pracownik-ojciec będzie mógł wybrać urlop rodzicielski, jeśli samo zatrudniona-matka zrezygnuje z płatnej opieki po okresie odpowiadającym urlopowi macierzyńskiemu). To czy takie rozwiązania wejdą w życie w praktyce zależy od Sejmu.
– Sądzę, że uda się uchwalić te zmiany jeszcze w tej kadencji – tłumaczy Stanisław Szwed, poseł klubu PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.
Wskazuje, że podkomisja stała ds. nowelizacji k.p. oraz k.p.a. zajmie się projektem na najbliższym posiedzeniu Sejmu w dniach 10 – 12 czerwca.
– Utrudnieniem jest brak stanowiska rządu w tej sprawie – dodaje Stanisław Szwed.
Jeśli uda się uchwalić projekt, nie jest pewne, czy trafi on do podpisu obecnego prezydenta, czy już nowego (kadencja Bronisława Komorowskiego skończy się 6 sierpnia; wtedy urzędowanie rozpocznie Andrzej Duda).
– To zmiany korzystne z punktu widzenia polityki prorodzinnej. Sądzę więc, że bez względu na to, czy będzie wówczas urzędował jeszcze obecny prezydent, czy już nowy, podpis głowy państwa pod ustawą nie powinien być problemem – uważa Stanisław Szwed.