Urlopy rodzicielskie się sprawdziły, ale konieczne są dalsze zmiany w prawie wspierające politykę prorodzinną. Tak w skrócie można podsumować dyskusję posłów sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, która przyjęła wczoraj informację ministra pracy i polityki społecznej o realizacji ustawy wprowadzającej urlopy rodzicielskie (czyli wydłużającej płatną opiekę nad dzieckiem do ukończenia przez nie pierwszego roku życia).
Władysław Kosiniak-Kamysz, szef resortu pracy, podkreślał, że rodzice mają obecnie swobodny wybór wymiaru urlopu na dziecko, z jakiego chcą skorzystać. Mogą się też nim dzielić i łączyć jego wykorzystanie z pracą na niepełny etat. – Prezydencki projekt wydłuża jeszcze ten czas, za który można pobierać i zasiłek macierzyński, i wynagrodzenie za pracę na część etatu. Z kolei projekt rządowy zakłada przyznanie specjalnego świadczenia tym rodzicom, którzy nie mają obecnie prawa do zasiłku macierzyńskiego – podkreślał minister.
Wskazywał jednak także rozwiązania, o które trzeba zadbać w przyszłości. Chodzi np. o popularyzację wśród rodziców pracy na część etatu.
– Na przykład w Holandii znaczny odsetek opiekunów pracuje w obniżonym wymiarze, co ułatwia godzenie obowiązków zawodowych i rodzicielskich – tłumaczył Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dość nieoczekiwanie posłowie zwrócili stronie rządowej uwagę na inny element polityki prorodzinnej – ułatwienia dla pracodawców zatrudniających rodziców. Posłowie przedstawili postulaty przywoływane przez Jeremiego Mordasewicza, eksperta Konfederacji Lewiatan i członka Rady Nadzorczej ZUS, w wywiadzie, który ukazał się we wczorajszym wydaniu DGP. Chodzi o zwolnienie pracodawców z opłacania wynagrodzenia kobiet w ciąży za pierwsze 33 dni choroby (powinny one dostawać zasiłek chorobowy z ZUS od pierwszego dnia absencji w firmie) oraz rezygnację z zasady, że po powrocie z urlopu macierzyńskiego rodzic od razu może wykorzystać cały przysługujący mu urlop wypoczynkowy.