Sejm rozpoczyna prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych. Przewiduje ona, że osoby pozostające bez pracy, zatrudnieni na umowę-zlecenie, studenci i rolnicy, będą mogli otrzymywać po 1000 złotych miesięcznie netto przecz cały rok po urodzeniu dziecka.

Maria Janyska z Platformy Obywatelskiej przypomina, że nowelizacja jest realizacją deklaracji złożonej przez premier Ewę Kopacz w exposé, jesienią ubiegłego roku. Posłanka dodaje, że regulacja wpisuje się w systemową politykę prorodzinną rządu, która już przynosi wymierne skutki.

"W ubiegłym roku mieliśmy o 10 tysięcy więcej urodzeń niż zgonów, mamy po raz pierwszy dodatni przyrost naturalny i demografowie oceniają, że jest to stały trend" - powiedziała Maria Janyska.

Opozycja uważa, że to dobre i potrzebne rodzinie rozwiązanie, które należy popierać. Elżbieta Rafalska z Prawa i Sprawiedliwości uważa jednak, że należało je wprowadzić znacznie wcześniej; wtedy, gdy rząd wydłużał urlopy macierzyńskie. "Nie należało wtedy różnicować rodzin" - dodaje Elżbieta Rafalska.

W opinii Dariusza Jońskiego z SLD, rządzący nie mieli do tej pory woli politycznej, by umożliwić wszystkim rodzicom skorzystanie z tego świadczenia. Nie przekonują go tłumaczenia polityków PO, którzy mówią, że dopiero teraz na taki wydatek stać budżet państwa. Dariusz Joński przypomina, że Sojusz od dawna wskazywał skąd wziąć pieniądze.
"Łatwo się wydaje pieniądze na inne rzeczy, ale jak problem dotyczy dzieci i rodziny to PO zwleka i przed wyborami daje ustawy, które do końca nie rozwiązują problemu" - mówi rzecznik Sojuszu.


Obecnie prawo do rocznego zasiłku macierzyńskiego mają wyłącznie osoby podlegające ubezpieczeniu chorobowemu. Resort pracy szacuje, że z ustawy może skorzystać blisko 125 tysięcy osób. Jej koszt to 1,2 mld złotych.

Ustawa zacznie obowiązywać od przyszłego roku. Skorzystają z niej również rodzice dzieci urodzonych w 2015 roku, a w przypadku ciąży mnogiej, rodzice dzieci urodzonych nie później niż 71 tygodni od dnia wejścia ustawy w życie.