Dzieci uczą się najszybciej, kiedy aktywnie uczestniczą w zdobywaniu wiedzy. Taka zasada przyświeca warszawskiej firmie Funiversity, która oferuje zabawki edukacyjne oraz zajęcia z doświadczeniami dla dzieci.
Do niedawna jedną z najpopularniejszych kreskówek emitowanych przez kanał Cartoon Network było „Laboratorium Dextera”– opowieść o małym geniuszu, który za regałem z książkami w swoim pokoju ma ukryte wejście do olbrzymiego laboratorium. W kontraście z maszynami tytułowego Dextera szkolna nauka musiała wydawać się nudnawa. Pomimo upływu lat bowiem w polskiej szkole dominuje teoria, a najciekawszym eksperymentem jest zbieranie małych papierków za pomocą laski ebonitowej.
Uatrakcyjnienie procesu edukacji poprzez aktywne zaangażowanie dziecka w eksperymenty naukowe to cel, jaki przyświeca Funiversity, firmie założonej przez Jarosława Wasilewskiego (rocznik 1984) w połowie 2011 r. Obecnie Wasilewski zatrudnia już ponad 30 osób i współpracuje na stałe z ok. 200 placówkami edukacyjnymi w województwie mazowieckim. W ofercie oprócz przeprowadzania zajęć ma także sprzedaż zestawów edukacyjnych, dzięki którym nauczyciele mogą sami wykonywać atrakcyjne doświadczenia na lekcjach.
Jarosław Wasilewski, który z wykształcenia jest ekonomistą i większość życia zawodowego spędził jako kontroler finansowy, myślał o założeniu działalności uatrakcyjniającej edukację już w liceum. – Zawsze lubiłem liczyć i samodzielnie tworzyć symulacje np. kursu akcji. Oprócz tego różne konstrukcje tworzyliśmy z ojcem, inżynierem radiologiem – wspomina. W liceum założyciel Funiversity zaczął pisać pierwsze scenariusze lekcji, na których można byłoby przeprowadzić proste doświadczenia. Hobby zajmował się przez całe studia, po których Wasilewski zaczął karierę w finansach. Pracował m.in. w sklepie internetowym Fresh24.pl. Kiedy z niego odszedł, razem z żoną doszli do wniosku, że na założenie własnej firmy jest to moment „teraz albo nigdy”.
Celem Funiversity od samego początku były zabawki edukacyjne. – Mieliśmy jednak świadomość, że na starcie musimy zająć się czymś mniej kapitałochłonnym, aby szybciej osiągnąć rentowność. Stanęło na usługach pod postacią zajęć edukacyjnych dla dzieci, które okazały się tak popularne, że kwestię zabawek odłożyliśmy na bok na trzy lata – opowiada Wasilewski. Zanim jednak zajęcia dla dzieci rozkręciły się na dobre, firma przez jakiś czas była pod kreską i Wasilewscy wykładali na jej utrzymanie własne pieniądze. Z domowego budżetu wypadła pozycja „wakacje”, musieli się też pożegnać z samochodem.
W pewnym momencie jednak – m.in. dzięki prężnemu, pięcioosobowemu działowi sprzedaży – zajęcia zdobyły dużą popularność, a w wielu szkołach zaczęły się odbywać cyklicznie. W ofercie firmy znajduje się obecnie ok. 100 lekcji, z których w przypadku 60 autorem scenariuszy jest osobiście Wasilewski. Osią każdego z nich jest eksperyment. Funiversity organizuje zajęcia praktycznie z wszystkich dziedzin nauk przyrodniczych. Na jednych zajęciach dzieci przeprowadzają reakcję polimeryzacji, na innych budują termometr lub barometr, ucząc się przy okazji zasady działania tych urządzeń. Scenariusz innych zakłada budowę własnej rakiety, którą można wystrzelić w ładną pogodę (a moduł z astronautami wyposażony jest we własny spadochron). A na zajęciach z biologii dzieci uczą się anatomii na podstawie tego, co zjada sowa.
Zajęcia z dziećmi prowadzą głównie studenci, którzy – jak zapewnia Wasilewski – przechodzą gruntowne przeszkolenie. Firma oferuje także szkolenia dla nauczycieli, którzy od listopada ub.r. mają możliwość przeprowadzania eksperymentów na własnych lekcjach za pomocą przygotowanych przez Funiversity zestawów, a wśród nich m.in. zestawu do wytwarzania sztucznego śniegu czy tęczy w próbówce. – Szkołom takie rozwiązanie się opłaca. My na przykład zamawiamy rocznie tysiące pipet Pasteura; nauczyciel, kupując kilkanaście sztuk, zapłaciłby za nie znacznie więcej niż my – tłumaczy Wasilewski. Jednocześnie firma się stara, żeby cena usługi oscylowała wokół ceny biletu do kina dla jednego dziecka, czyli ok. 15–20 zł, tak aby stanowić atrakcyjną alternatywę dla innych form organizowania dzieciom czasu.
Docelowo Wasilewski chciałby, żeby produkty Funiversity stanęły na sklepowych półkach obok innych zabawek. Pierwsze kroki w tym celu firma, wyposażona w środki z programu „Paszport do eksportu”, poczyniła już na rynku niemieckim.