Część publicznych uczelni postanowiła pobierać od studentów opłaty za dodatkowe zajęcia, które jeszcze rok temu były bezpłatne.
W trakcie studiów trzeba zbierać punkty / Dziennik Gazeta Prawna
Studia stacjonarne w publicznej szkole wyższej są bezpłatne. Ale tylko na papierze.
– Znowelizowana ustawa z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.) otworzyła kolejną furtkę dla uczelni na pobieranie dodatkowych opłat od studentów, którzy kształcą się na bezpłatnym kierunku – wskazuje Justyna Rokita, rzecznik praw studenta.
Zmiana ta spowodowała, że uczelnie mogą żądać pieniędzy od osób, które skorzystają z ponadprogramowych zajęć.
– Uderza to zwłaszcza w ambitnych studentów – stwierdza Justyna Rokita.
Nauka za darmo
Od 1 października 2014 r. uczelnie publiczne nie mogą już pobierać opłat za drugi kierunek studiów stacjonarnych. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) usunęło zapis, który na to zezwalał. Taką decyzję podjęło po wyroku TK (sygn. akt K 35/11). Uznał on, że domaganie się pieniędzy za drugie studia stacjonarne przez publiczne szkoły wyższe jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Wprowadzona poprawka polegała na wykreśleniu art. 170a ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Przepis ten jednak także wskazywał, że student ma prawo do korzystania z bezpłatnych zajęć nadprogramowych, za które może maksymalnie uzyskać dodatkowo 30 punktów.
– Tego zapisu już nie ma. Uczelnie mogą teraz domagać się opłat, jeśli student skorzysta z zajęć poza podstawowym programem studiów – wyjaśnia Justyna Rokita.
Na takie rozwiązanie zdecydował się już m.in. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego (UKW) w Bydgoszczy.
– Uczelnia od tego roku akademickiego ma możliwość pobierania opłat za zajęcia, które wykraczają poza program studiów. Daje ją znowelizowana ustawa. Władze uczelni zdecydowały się z niej skorzystać, np. w przypadku modułu nauczycielskiego – informuje Małgorzata Jendryczka, rzecznik prasowy UKW w Bydgoszczy.
Jej zdaniem decyzja jest uzasadniona, bo studenci mogą się bezpłatnie kształcić na kilku kierunkach studiów. – Opłata nie jest wysoka – zapewnia Małgorzata Jendryczka.
Pieniądze za nadprogramowe wykłady i ćwiczenia pobiera także Akademia Wychowania Fizycznego (AWF) we Wrocławiu.
– Udział studenta w zajęciach nieobjętych planem studiów (dodatkowych) jest odpłatny w wysokości ustalonej przez rektora i określonej w umowie zawartej między uczelnią a studentem o warunkach odpłatności za studia i usługi edukacyjne – wyjaśnia Grażyna Hubala-Rożek z AWF we Wrocławiu.
Sprzeciw studentów
Działaniami publicznych uczelni są zbulwersowani studenci. – Podjęliśmy w tej sprawie rozmowy z rektorem UKW. Jeśli ktoś podejmując studia, wiedział, że będzie mógł za darmo skorzystać z dodatkowej oferty edukacyjnej, to w trakcie kształcenia nie powinien być pozbawiony tej możliwości. Przykładowo moduł nauczycielski daje dodatkowe uprawnienia do podjęcia pracy – tłumaczy Mateusz Mrozek, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
Z kolei Justyna Rokita twierdzi, że zajęcia fakultatywne czy ogólnouniwersyteckie powinny być bezpłatne. – Nie można limitować bezpłatnej nauki na uniwersytecie tylko do zajęć zapewnionych w ramach podstawowego programu. Wpłynęło już do mnie kilka takich spraw. Na razie czekam na stanowiska szkół wyższych – relacjonuje Justyna Rokita. – Są jednak i takie uczelnie, które mimo wykreślenia z ustawy gwarancji 30 punktów dodatkowych na bezpłatne studiowanie nie usunęły ze swoich regulaminów takiej opcji. To oznacza, że studenci tych jednostek wciąż nie muszą płacić za pozaprogramowe zajęcia – mówi.
Mateusz Mrozek wylicza, że możliwość bezpłatnego korzystania z oferty poza podstawowym planem studiów daje m.in. Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński czy Uniwersytet Opolski.
– Są prostudenckie uczelnie. Ale nie może być tak, że decyzje władz poszczególnych szkół wprowadzają dysproporcje w prawie do bezpłatnej nauki – uważa Justyna Rokita.
Dlatego PSPR domaga się zmiany tych przepisów.
– Wśród naszych postulatów jeden dotyczy przywrócenia w ustawie – Prawo o szkolnictwie wyższym 30 dodatkowych punktów ECTS na studiowanie – mówi Mateusz Mrozek.
Na razie propozycje PSRP są konsultowane ze środowiskiem.