Zapada decyzja o tym, kto zostanie szefem jednej z największych instytucji finansowych w Polsce. Prezes ZUS Zbigniew Derdziuk odszedł po pięciu latach pracy, ale cieniem na jego niewątpliwych dokonaniach kładzie się to, że nie stworzył systemu informatycznego Zakładu od nowa. Zamiast tego godził się na to, by cały czas modernizowała go jedna firma. Teraz premier ma zgryz z wyborem następcy, a to, czego potrzebuje ta instytucja, to odnowiciel.

Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Co piąty Polak korzysta z usług ZUS, a praktycznie każdy ma w ten lub inny sposób z nim kontakt. Zakład to jeden z największych pracodawców w Polsce – zatrudnia 46 tys. osób. To tyle, ile dwa największe banki w Polsce razem wzięte, przy czym mają one łącznie 2,2 tys. oddziałów, czyli siedem razy więcej niż ZUS, który ma ich tylko ponad 300. ZUS jest także jednym z największych banków, zarządza 250 mld zł rocznie. Tyle pieniędzy przechodzi co roku przez Zakład z naszych składek społecznych, zdrowotnych i z dotacji budżetu państwa.
ZUS można także porównać z ubezpieczycielem z końca lat 90., który miał wiele problemów, zanim zreformował swój system informatyczny. Trudno mu liczyć ryzyko związane z ubezpieczeniami, zmaga się z niewydolnością technologiczną przyjętych rozwiązań, a także koncentruje się na wymianie papieru, a nie informacji.
Każda firma finansowa interesuje się przede wszystkim tym, jak może w przyszłości stracić na złej decyzji. W sektorze publicznym nie ma takiego problemu, bo decyzje podejmują o wiele bardziej kompetentni od menedżerów finansowych politycy. Nie potrzebują oni analizy ryzyka ani zbyt wielu informacji do tego, by podejmować kluczowe decyzje.
Wielka szkoda, bo jednym z miejsc, które może dostarczać wiedzy o tym, co się dzieje na rynku pracy z osobami pracującymi na umowach-zleceniach, albo informacji o losach absolwentów uczelni wyższych jest właśnie ZUS. Zakład jest kopalnią niewykorzystanej wiedzy o historii naszego zatrudnienia, chorobach, okresach przerw w pracy, częstotliwości jej zmian oraz ewentualnych patologiach w wyłudzaniu świadczeń społecznych.
Wielu działań na danych Zakładu nie da się jednak wykonać ze względu na system informatyczny zaprojektowany jeszcze pod koniec lat 90. Jego pierwszą modernizację zrealizował Prokom – dzisiejsze Asseco. Od tamtego czasu serwisowanie przestarzałych rozwiązań technologicznych jest możliwe tylko przez punkt obsługi producenta, czyli polskiego giganta technologicznego.
Ostatnie przetargi na modernizację za 800 mln zł w 2013 r. były kwestionowane m.in. przez CBA, kancelarię premiera i NIK. Rządowy raport z kontroli w Zakładzie został utajniony.
PZU jest firmą, której udało się przejść migrację całego systemu informatycznego. Kiedyś było ich wiele, i to rozparcelowanych w różnych działach firmy. Ale krok po kroku przerzucono całość w jeden nowy i sprawny. PZU jest mniejsze niż ZUS, ale to jednak jeden z największych ubezpieczycieli w Europie Środkowo-Wschodniej. Zakładowi przydałby się nowy system, bo kto wie, czy po kolejnym przetargu już nowy prezes Zakładu znowu nie dostanie zarzutów prokuratorskich, tak jak poprzednik Derdziuka.
ZUS jest dzisiaj platformą rozliczeniową składek społecznych na własne potrzeby, ale także składek na Fundusz Pracy i zdrowotnych. Po tym jak Zakład otrzymuje te pieniądze, przelewa je ministrowi pracy, który dysponuje tymi środkami, planując wydatki urzędów pracy, a także przelewa je NFZ, który finansuje ochronę zdrowia w Polsce.
W celu przelania tych składek z Zakładem kontaktują się co miesiąc prawie 2 mln pracodawców. Dokładnie to samo działanie muszą wykonywać na potrzeby urzędów skarbowych. Z ich perspektywy księgowa musi poświęcić na rozliczenie obu transferów dwa razy więcej czasu. To dwa przelewy, które mogłyby być jednym.
Zarówno urzędów skarbowych, jak i jednostek terenowych ZUS jest w Polsce przeszło trzysta. Zakład już dzisiaj rozlicza wszystkie składki społeczne i prowadzi dla nich osobne rachunki dla pracujących Polaków. Dlaczego nie może robić tego samego na potrzeby budżetu państwa? Najpewniej potrzeba by było do tego tylko trzy czwarte osób, które łącznie zatrudniają urzędy skarbowe i ZUS.
Dla pracodawcy to także komplet dwóch dokumentów od pracownika, które mogłyby być jednym. Co z tego, że minister finansów wprowadzi system e-Podatki, skoro i tak trzeba wypełnić ten sam dokument w ramach systemu e-Płatnik w ZUS? Przy cyfryzacji administracji publicznej nie chodzi o to, by zamieniać jeden papierowy formularz w kolejny, tylko cyfrowy, ale o to, by maksymalnie ograniczyć liczbę dokumentów, które mają do wypełnienia obywatel i pracodawca.
Dlaczego to ważne? Polska ma jeden z najbardziej zbiurokratyzowanych systemów rozliczania podatków na świecie. W zeszłorocznym rankingu Banku Światowego „Doing Business” w kategorii podatki zajmowaliśmy 113. miejsce na 186 krajów. Okazuje się, iż bardziej przyjazne systemy podatkowe mają mieszkańcy Sudanu, Etiopii, Bangladeszu, Mongolii czy Botswany.
Niech ZUS rozlicza także zaliczki na podatek i składki. To o połowę mniej pracy po stronie obywatela i urzędnika. To także czas, który można wykorzystać dla rozwoju przedsiębiorstw, a nie rozwoju biurokracji.
Otwarte pozostaje także pytanie o przyszłość KRUS. Przy spadającym zatrudnieniu w rolnictwie Kasa powinna być teraz częścią Zakładu bardziej niż na początku lat 90., kiedy wydzielono ją jako zewnętrzną instytucję.
Czy biedne polskie państwo stać jest, by mieć osobny system rozliczania rolników z jednymi urzędnikami, system rozliczania wszystkich składek z drugimi i system pobierania podatków z kolejnymi?
Premier będzie teraz wybierać nowego szefa Zakładu i może to się okazać najważniejsza decyzja, jaką podejmie przed jesiennymi wyborami.
Celem nowego prezesa ZUS powinno być stworzenie nowego systemu informatycznego krok po kroku i otwarcie się na wykorzystywanie danych Zakładu do innych celów niż tylko rozliczanie emerytur. Ktokolwiek nim zostanie, niech wykorzysta szansę na zmiany.