Organizacje pracodawców bezskutecznie próbują przekonać rząd, że koszty pracy w Polsce są zbyt wysokie. Na nic się zdają tłumaczenia, że obniżenie wysokości danin na ubezpieczenia społeczne spowoduje, że wpływy do ZUS będą większe – więcej firm będzie je płacić.

Rządzący od lat są także głusi na argumenty związkowców, którzy postulują wprowadzenie wysokich kar dla firm, które nielegalnie zatrudniają pracowników. Kolejne rządy wiedzą swoje. Sprawdzają słupki ściągalności składek i cieszą się, że zbliżają się one do 100 proc. Ale to może się zmienić. Zarówno pracownicy, jak i przedsiębiorcy robią obecnie wszystko, byleby tylko nie płacić składek na ZUS. Cóż bowiem z tego, że zatrudniony ma odprowadzane składki od każdej zarobionej złotówki? Nic. W przyszłości jego emerytura i tak będzie głodowa. A jeśli się okaże, że w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zabraknie pieniędzy, to niewykluczone, że posłowie zafundują wszystkim emerytury obywatelskie. I to bez względu na kwotę zgromadzoną na koncie emerytalnym.
I nie ma się także co dziwić, że prowadzący firmy – walcząc o przetrwanie na rynku – szukają sposobu obniżenia kosztów obowiązkowego ubezpieczenia społecznego. Z tego powodu ta grupa osób korzysta z legalnych sposobów unikania ZUS. Decydują się na zatrudnienie w innym kraju UE, aby tylko nie płacić w Polsce daniny z tytułu prowadzenia biznesu. Dlaczego tak robią? Wiedzą bowiem, że i tak dostaną emeryturę w minimalnej wysokości. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest odkładanie pieniędzy, i to w miejscu, do którego nie mają dostępu politycy. Inaczej będzie jak w przypadku OFE. Pieniądze znikną w ZUS, na koncie zostanie wirtualny zapis.