Polacy uwierzyli, że wprowadzony przez resort zdrowia pakiet onkologiczny poprawi sytuację osób chorych na nowotwory. Tak uważa prawie połowa z nas. Jedna piąta jest sceptyczna. Osiem procent nie ma nadziei na zmianę. Tak wynika z badania OmniPBS przeprowadzonego na zlecenie DGP na reprezentatywnej próbie 1000 Polaków.

Najbardziej optymistycznie nastawione są osoby młode oraz dobrze zarabiające z wyższym wykształceniem. Jednak różnice w opiniach kobiet i mężczyzn czy różnych grup społecznych nie są duże.
Co ciekawe, poparcie dla pakietu nie idzie w parze z dobrą oceną samego ministra zdrowia. W sporze z lekarzami rodzinnymi, kiedy ci ostatni zamknęli przed pacjentami gabinety, tylko 15 proc. uważało, że rację miał minister Bartosz Arłukowicz. Lekarze wówczas przestali przyjmować chorych na znak protestu wobec nowych obowiązków, które nałożył na nich resort, m.in. wypisywanie kart dla chorych z podejrzeniem raka. Chcieli w zamian za to więcej pieniędzy. Pomimo że zamknięte gabinety uderzyły w chorych, to 30 proc. badanych twierdzi, że medycy mieli rację. Za lekarzami stoją przede wszystkim mężczyźni. Arłukowicz mógłby w swojej batalii liczyć tylko na poparcie wśród kobiet z wyższym wykształceniem w wieku między 25 a 39 lat.
Nowe rozwiązania, które wprowadziło ministerstwo, mają przyspieszyć leczenie, a także wykrywanie raka. Lekarz, który będzie podejrzewał, że jego pacjent może mieć nowotwór, powinien mu wystawić zieloną kartę, która uprawnia do szybszego dostępu do diagnostyki, a także rozpoczęcia terapii. Udać się to ma dzięki temu, że leczenie i diagnostyka chorych na raka będą bez limitu, co ma doprowadzić do tego, by chorzy byli przyjmowani bez kolejek.
W 2015 r. chory będzie czekał na leczenie od momentu podejrzenia nowotworu 9 tygodni, w 2016 r. będzie to 8, a w 2017 r. zacznie obowiązywać termin 7 tygodni. Do tej pory, jak wynikało m.in. z analiz think thanku „Onkologia 2025”, średni czas oczekiwania na diagnozę wynosił 1,5 miesiąca, ale były też osoby które czekały nawet 14 miesięcy. Jeszcze gorzej było w przypadku rozpoczęcia leczenia, na które chorzy musieli czekać średnio 87 dni. Karta, która by to miała zmienić, działa już od stycznia. Lekarze wystawili ich ponad kilkanaście tysięcy.
Wojciecha Misińskiego, eksperta ds. służby zdrowia z Centrum im. Adama Smitha, poparcie dla służby zdrowia nie dziwi – przede wszystkim dlatego, że dotyczy ono lekarzy rodzinnych. Ci, jak wykazywały również badania GUS, są oceniani przez chorych bardzo dobrze (pozytywny odbiór miało ponad 90 proc.). – Gdyby już dotyczyło innej grupy w tym środowisku, lekarze nie mogliby liczyć na takie wsparcie – mówi Misiński.
Zaskakuje go jednak tak pozytywna ocena pakietu onkologicznego. Jego zdaniem to wyraz nadziei. – Jak zaklinanie rzeczywistości – ocenia Misiński. Przekonuje też, że największą wadą pakietu jest brak standardów dla lekarzy podstawowej ochrony zdrowia, określających zasady postępowania w przypadku chorych z podejrzeniem raka. Zaś realną ocenę będzie można przeprowadzić po co najmniej roku działania.