Dziś Sąd Rejonowy w Warszawie zdecyduje, czy była studentka musi zapłacić szkole 9,5 tys. zł zaległego czesnego za rok nauki, którego nie odbyła.

Wyższa Szkoła Rzemiosł Artystycznych w Warszawie żąda od Izabeli Więckowskiej zapłacenia 9,5 tys. czesnego za trzeci rok studiów. Pozwana twierdzi, że roszczenie jest bezpodstawne, ponieważ nie zaliczyła drugiego roku studiów. Spór ten dziś rozstrzygnie sąd.
- To będzie pierwszy wyrok w sprawie między uczelnią, a studentem - mówi Robert Pawłowski, rzecznik praw studentów.
Jednak coraz więcej szkół straszy swoich studentów firmami windykacyjnymi i sądami, mimo braku podstawy prawnej do wysuwania roszczeń.
Bezpodstawne opłaty
Do rzecznika praw studentów co miesiąc wpływa kilkadziesiąt skarg od studentów ściganych przez uczelnię.
- Większość z nich nie kończy się w sądzie, bo studenci nie mają dowodów i opierają się tylko na słowach pracowników dziekanatów - podkreśla rzecznik.
Udokumentowane żądanie
O konieczności wniesienia dodatkowych opłat studenci dowiadują się zwykle w sekretariacie dziekanatu. Każda opłata musi mieć jednak podstawę prawną lub faktyczną, np. przepis w umowie z uczelnią, regulamin studiów itp.
- Dlatego student powinien poprosić o jej wskazanie i przedstawienie na piśmie - podkreśla Krzysztof Kęciak, Kancelaria Prawna Pactum E. Bednarek.
Robert Pawłowski radzi, aby każde pisemne pytanie do dziekanatu składać za potwierdzeniem odbioru. W przypadku procesu sądowego student może bowiem przedstawić historię sporu i ma większą szansę udokumentowania swoich racji.
Natomiast, gdy wezwanie do zapłaty wyśle firma windykacyjna, również należy poprosić na piśmie o wskazanie podstawy dochodzonego roszczenia. Szanująca się firma nie prowadzi dzikiej windykacji nieopartej na przesłankach prawnych.
Iwona Słomska, rzecznik prasowy firmy windykacyjnej Kruk, potwierdza, że przed rozpoczęciem współpracy każdy wierzyciel, w tym uczelnia, podpisuje umowę, w której oświadcza, że wierzytelność jest bezsporna i wymagalna. Jeśli student uzna, że dana wierzytelność jest sporna, powinien złożyć reklamację. Gdy firma nie wskaże podstawy prawnej, może się okazać, że sprawa jest bezprzedmiotowa.
Pomocny rzecznik konsumentów
Zdarza się również, że uczelnie powołują się na przepisy umowy, które według studentów są niedozwolone. Jeśli student stwierdzi, że umowa zawiera klauzulę niedozwoloną, powinien pisemnie poinformować o tym rektora.
- Gdy uczelnia nie zmieni dobrowolnie treści umowy, należy zawiadomić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów o stosowaniu przez uczelnię praktyk niedozwolonych - radzi Michał Marszałek, miejski rzecznik konsumentów w Krakowie. Student może też zaskarżyć budzące jego wątpliwość przepisy umowy do sądu cywilnego.
Jeśli natomiast nie ma pewności, czy ma rację w sporze z uczelnią, może się zwrócić o pomoc właśnie do miejskiego rzecznika konsumentów. Adresy rzeczników znajdują się na stronach internetowych urzędów miast.
1,1 mln studentów płaci za naukę
JOLANTA GÓRA