Bank, który ściga emeryta np. z tytułu niespłaconej pożyczki, może zająć maksymalnie 25 proc. jego świadczenia. Jednak potrącenie należności nastąpi dopiero po odliczeniu zaliczek na podatek dochodowy i składki na ubezpieczenie zdrowotne.
To oznacza, że emeryt faktycznie straci więcej, niż wynosi próg wynikający z ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1440 ze zm.).
Na niejasności w tej kwestii zwróciła uwagę posłanka Aleksandra Trybuś-Cieślar (PO) w interpelacji skierowanej 9 października do ministra pracy. Chciała w ten sposób rozstrzygnąć, od jakiej kwoty – brutto czy netto – liczone są potrącenia dokonywane przez organ rentowy na rzecz banku prowadzącego egzekucję ze świadczeń emerytalnych.
W odpowiedzi podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Marek Bucior, wskazuje, że czym innym jest wysokość świadczenia podlegającego egzekucji i potrąceniom, a czym innym mechanizm pobierania należności przez ZUS i przekazywania ich właściwym podmiotom (urząd skarbowy, NFZ, prywatny wierzyciel).
– W polskim systemie prawnym stosowana jest generalna zasada, zgodnie z którą wszelkie wielkości podawane są w kwotach brutto, tj. uwzględniających podatek dochodowy i składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Tak samo jest przy regulacjach dotyczących emerytur i rent – tłumaczy minister Bucior.
W tej sytuacji wysokość części podlegającej egzekucji (25 proc.) należy liczyć od kwoty brutto świadczenia. Jeżeli wynosi ono 1600 zł, będzie to 400 zł. ZUS z 1600 zł potrąci najpierw podatek dochodowy (18 proc.) i wchodzącą do niego składkę zdrowotną (9 proc.) i dopiero od tak ustalonej kwoty (1288 zł) odejmie 400 zł. Emeryt dostanie więc na rękę 888 zł. Jest to więcej niż wynosi kwota wolna niepodlegająca zajęciu (422 zł), która jest równa połowie najniższej emerytury.