Szefowie niepublicznych szkół i przedszkoli obawiają się wyników kontroli przeprowadzanych przez pracowników kuratoriów, tym bardziej że nie mają potem szans na poprawę. Domagają się możliwości kwestionowania takich raportów przed sądami administracyjnymi.

– Jeszcze na dobre nie zaczęliśmy funkcjonować, a już możemy się spodziewać kontroli z kuratorium. Boję się, że może być ona krzywdząca i w efekcie utrudnić mi prowadzenie działalności gospodarczej – mówi DGP dyrektor nowo otwartego przedszkola na Mazowszu (dane do wiadomości redakcji).
Szef żadnej placówki oświatowej – ani prywatnej, ani państwowej – nie ma wpływu na to, że zostaje objęty kontrolą (ewaluacją). O ile jednak w tym drugim przypadku dzieci najczęściej podlegają rejonizacji i nie mają alternatywy, jeśli szkoła wypadnie słabo, to dla prywatnego podmiotu zła ocena może oznaczać nawet konieczność zamknięcia działalności gospodarczej.
– Uważam, że wszystkie placówki prywatne i państwowe powinny być zdiagnozowane w ten sposób. Rodzic, który płaci za prywatne przedszkole lub szkołę, ma prawo wiedzieć, czy warto tam posyłać swoje dziecko – wskazuje DGP Joanna Berdzik, wiceminister edukacji.
Z obszernymi raportami pokontrolnymi przedstawiającymi m.in. poziom kształcenia w poszczególnych placówkach opiekunowie mogą się zapoznać na stronie www.npseo.pl/action/raports. Najwyższa ocena to literka A, a najniższa to E.
– Pod pewnymi względami zostaliśmy ocenieni na poziomie C, co oznacza średni stopień wypełnienia wymagań. Musieliśmy uspokajać rodziców na spotkaniach i tłumaczyć, że te braki wynikają z niedoinformowania osób przeprowadzających kontrolę – opowiada Tadeusz Marchel, dyrektor Niepublicznej Szkoły Podstawowej im. Kornela Makuszyńskiego w Borkach Wyrkach (woj. mazowieckie). Jego zdaniem szkoły powinny mieć możliwość odwołania się od wyników do sądów administracyjnych.
Obecnie mogą się odwołać tylko do kuratorium. Problem polega na tym, że wyniki najczęściej weryfikują te same osoby, które przeprowadzały kontrole.
Doświadczyło tego np. I Niepubliczne Gimnazjum w Płocku, które trzy lata temu uzyskało bardzo słabe oceny, nadal widniejące w internecie.
– To była bardzo krzywdząca kontrola, od której bezskutecznie odwoływałam się do mazowieckiego kuratorium – wyjaśnia Małgorzata Wrocka, dyrektor placówki.
– Każdy podmiot, w tym ten prowadzący działalność gospodarczą, powinien mieć możliwość odwołania od niekorzystnej kontroli również za pośrednictwem sądu, który może np. zarządzić ponowne sprawdzenie placówki – uważa dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tym bardziej że szkoły, które słabo wypadły, nie mają szans na poprawę podczas ponownej ewaluacji. Ta powinna być przeprowadzona we wszystkich placówkach, ale od 2009 r. sprawdzono ich tylko 16 tys. na 35 tys. przeznaczonych do kontroli. Pieniądze z UE na cel skończą się w 2015 r.