Nowy rząd chce wspierać absolwentów uczelni we wchodzeniu na rynek pracy. Oferuje im praktyki w urzędach oraz dotowane przez budżet studia za granicą.

Ewa Kopacz zapowiedziała wprowadzenie programu staży dla studentów w urzędach administracji publicznej. Jej zdaniem to rozwiązanie dla adeptów uczelni, którzy poszukując pierwszej pracy, borykają się z problemem braku doświadczenia zawodowego. Praktyki miałyby wypełnić tę lukę i pomóc kandydatom spełnić oczekiwania pracodawców.
Zdaniem ekspertów propozycja nowej prezes Rady Ministrów nie jest jednak odpowiednim środkiem do osiągnięcia tego celu.
– Staż w urzędzie będzie dobrym rozwiązaniem tylko dla tych, którzy swoją przyszłość wiążą z administracją publiczną. Rząd nie powinien wspierać wyłącznie praktyk w takich instytucjach, ale przede wszystkim w firmach prywatnych. Oferta staży skierowana do młodych powinna odzwierciedlać zapotrzebowanie gospodarki na pracę, a więc w przeważającej mierze dotyczyć przedsiębiorców – zauważa dr Grzegorz Baczewski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Zastrzeżenia do pomysłu ma również Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
– Nie jestem przekonany, czy staże w administracji samorządowej faktycznie pomogą absolwentom znaleźć później pracę na otwartym rynku pracy. Poza tym to rozwiązanie dosyć drogie, bo konieczne będzie wyłożenie pieniędzy z budżetu centralnego – stwierdza.
Ekspertom bardziej podoba się inna propozycja nowej szefowej rządu. Według jej zapowiedzi od 2016 r. ma zacząć działać program wspierania najzdolniejszej młodzieży, która planuje studia za granicą. Młodzi będą mogli liczyć na sfinansowanie przez państwo nauki na najlepszych uczelniach, pod warunkiem że po jej zakończeniu powrócą do Polski i przepracują tutaj co najmniej 5 lat.
– To dobry pomysł. Jeśli mamy rozwijać gospodarkę opartą na wiedzy, powinniśmy dbać o rozwój najwybitniejszej młodzieży, której talenty będzie można wykorzystać na rzecz polskiej gospodarki. Dzięki temu będą oni w stanie konkurować z najlepszymi na świecie – uważa dr Grzegorz Baczewski.
Piotr Lewandowski zwraca uwagę na niebezpieczeństwa związane z tym rozwiązaniem. – Z wypowiedzi pani premier wynika, że najlepsze wykształcenie młodzi Polacy odbiorą tylko za granicą. To w nie najlepszym świetle stawia polskie uczelnie. Niezależnie jednak od tego program ten może mieć sens. Przy czym jego ocena będzie możliwa dopiero, gdy poznamy szczegóły – wskazuje.
Jego zdaniem będzie ona zależeć m.in. od tego, czy państwo zamierza dotować wszystkie kierunki, czy też wybrane dziedziny oraz czy wsparcie obejmie studia licencjackie, magisterskie czy też podyplomowe.
2 proc. PKB do takiego poziomu rząd zamierza zwiększyć finansowanie nauki polskiej do 2020 r.