Uczniowie z Polski B osiągają świetne wyniki w testach na koniec szkoły podstawowej.
Statystyczny szóstoklasista z województwa podkarpackiego na tegorocznym sprawdzianie zdobył 26,33 punktu. Jego rówieśnik z Lubelszczyzny – 25,84, a ich kolega z województwa świętokrzyskiego – 25,83. Nieźle poradzili sobie także uczniowie z województwa podlaskiego, którzy średnio dostawali z testu 25,8 punktu.
Jeśli nie liczyć Mazowsza i Małopolski (których średnie wyniki bardzo podnoszą miasta wojewódzkie), są to najlepsze noty w kraju. W dodatku powtarzalne – równie dobrze o umiejętnościach uczniów ze wschodniej Polski świadczą rezultaty testu gimnazjalnego. Z części matematycznej uczniowie z Podkarpacia otrzymywali średnio 49 punktów, a z Podlasia – 48,3. Dla porównania: na Dolnym Śląsku – 46 punktów.
Jak pokazała ostatnia analiza Instytutu Badań Edukacyjnych, rządowej agendy zajmującej się oświatą jako systemem, wschodnie województwa nie tylko osiągają najlepsze wyniki, lecz także najszybciej je poprawiają. Dzięki projektowi „Zrównanie wyników egzaminacyjnych” widać, jak rok po roku rosły umiejętności szóstoklasistów. Co ciekawe, awans edukacyjny nie jest związany ani z zamożnością rodzin (na ścianie wschodniej GUS tradycyjnie notuje jedne z najniższych wynagrodzeń w kraju), ani z budżetem województw. Skąd więc takie wyniki uczniów?
– Być może to kwestia motywacji, chęci doskoczenia do reszty kraju – zastanawia się dr hab. Michał Federowicz. Dyrektor IBE przyrównuje ich sukces do tego, który w międzynarodowych testach umiejętności 15-latków PISA osiągnęły Singapur i Tajwan. Jeszcze w 2003 r. oba kraje były daleko w tyle, a w 2012 r. znalazły się w pierwszej piątce zestawienia. – Regiony, które nadganiają zaległości, zawsze mają w edukacji tendencję wzrostową. Aspiracje przekładają się na motywację rodziców, rozmowy w domu, a także sposób, w jaki sama młodzież ocenia swoją przyszłość. W regionach rozwiniętych regułą jest osiadanie. Tak było z Finlandią, która wspięła się na szczyt rankingu, kiedy wydostawała się z gospodarki postradzieckiej, a później zniknęła z czołówki rankingu – ocenia.
Profesor Maria Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego ma jednak inne wytłumaczenie tego stanu rzeczy. – To kwestia więzi społecznych, udowadniał to w swoich pracach już amerykański socjolog James Coleman – uważa. – Tam, gdzie są stare, silne, zakorzenione więzi i przekazywana z pokolenia na pokolenie kultura, tam uczniowie osiągają lepsze wyniki. W województwie pomorskim czy zachodniopomorskim większa część ludności to osoby, które przesiedlono tu po wojnie. Nie ma tak trwałych więzi, jak we wschodniej Polsce – tłumaczy.